Mózg w złości. Instrukcja obsługi
“Wyobraź sobie, że każde dziecko ma w środku kubek, który trzeba wypełnić uczuciem, miłością, poczuciem bezpieczeństwa i troską. Dzieci, których kubek jest pełen, chętniej nawiązują współpracę, są szczęśliwsze i twórcze. Dzieci, których kubek jest pusty, są mniej chętne do współpracy, nieszczęśliwe i powtarzają zachowania, które wpędzają je w kłopoty. Jednym z najważniejszych zadań rodzica jest dostarczenie okazji do ponownego napełnienia kubka. Można to osiągnąć, poświęcając mu uwagę, spełniając jego potrzeby, pozwalając mu wybierać, słuchając go, i zachęcając do podjęcia wyzwań”
Dzieci nie zawsze zachowują się tak, jakbyśmy chcieli, żeby się zachowywały. Czasem nie radzą sobie z emocjami, własnymi lękami, frustracjami, smutkami, złością. Bywa, że według nas ich reakcje są przesadzone- za bardzo krzyczą, za bardzo czegoś chcą, za szybko biegają. Mają trudności z odnalezieniem się w zawiłym społecznym świecie. Bywa, że kogoś uderzą, wyrwą zabawkę. Zamiast siedzieć spokojnie w autobusie będą skakać po siedzeniu.
Wiele zachowań dzieci nas irytuje i złości. Jednak musisz pamiętać o jednym. One dopiero się uczą. Z każdym dniem ich mózg rozwija się w niebywałym tempie, a dziecko uczy się radzić sobie z własnymi emocjami, rozumieć zawiłości społecznego świata, nabywać umiejętności komunikacyjne z innymi ludźmi. To nie jest łatwa nauka. I tak, jak przy nauce chodzenia upadki są nieuniknione i częste.
Dlatego, w większości przypadków to nie zachowanie dziecka jest problemem, ale twoja reakcja na nie.
Jedynym sposobem na nauczenie dziecka radzenia sobie z emocjami, jest umiejętność bycia blisko własnych emocji. Nie ma innej drogi.
zacznijmy od kilku codziennych przykładów:
Twoje dziecko wraca zmęczone z przedszkola. Ty też jesteś zmęczona po pracy. Maluch prosi o obiad, ale gdy tylko dostaje talerz zaczyna wybrzydzać. Nie lubię tej zupy, nie lubię zielonej zupy, chcę żółtą (chociaż jeszcze w zeszłym tygodniu twoje dziecko zapierało się, że nigdy nie zje żółtej zupy, bo lubi tylko zielone, więc ty specjalnie mu tą zieloną zupę dzisiaj rano gotowałaś). Dziecko zaczyna wyć. Nie wiesz, kiedy wybuchasz.
Rano śpieszysz się do pracy. Twoje dziecko najpierw nie chce wstać z łóżka, później ociąga się z jedzeniem śniadania. Przy ubieraniu kurtki i butów dochodzi do awantury. Dziecko chce samo zawiązać sznurowadła, ale trwa do wieczność. Patrzysz na zegarek, czujesz, że emocje biorą nad tobą górę. Zaczynasz wrzeszczeć na dziecko. Ono zaczyna płakać. Spóźniasz się i cały dzień spędzasz w pochmurnym nastroju.
Powyższe sytuacje to tylko dwie z setek (tysięcy?) możliwych trudności, które codziennie napotykasz w swojej relacji z dzieckiem. Kochasz swojego malucha (czy starszaka) całym sercem, ale czasem twoje dziecko dosłownie wyprowadza cię z równowagi. A może prawdziwiej by było, gdybym napisała, że to niektóre zachowania twojego dziecka wyprowadzają cię z równowagi. A raczej nie zachowania dziecka- ale twoje reakcje na te zachowania.
Jak to się dzieje, że pomimo tego, że tak bardzo starasz się panować nad swoimi emocjami, one tak często biorą górę i przysłaniają ci racjonalne myślenie?
Poznaj swój mózg w złości
Naukowcy, którzy zajmują się badaniem emocji uświadamiają nam, że nasz mózg składa się z kilku ‘poziomów’ różniących się od siebie czasem powstania w toku ewolucji. Mamy więc dolne, najbardziej stare ewolucyjne obszary, które odpowiadają za działanie najbardziej podstawowych funkcji życiowych (to tak zwany ‘mózg gadzi”) Trochę ‘wyżej’ znajdują się układ limbiczny, nazywany też “mózgiem ssaków”, który odpowiada za nasze emocjonalne pobudzenie. Najmłodsza ewolucyjnie część, kora przedczołowa, jest odpowiedzialna za najbardziej złożone funkcje poznawcze: myślenie, analizowanie, wyciąganie wniosków. Ale też za elastyczność myślenia i zdolność empatii z drugim człowiekiem. Więcej o mózgu znajdziesz TUTAJ
Na ogół jest tak, że wszystkie te obszary zgodnie ze sobą współpracują, a nad wszystkim uważnie czuwa nasza kora przedczołowa (którą niektórzy zwykli porównywać do roli kontrolera ruchu na ogromnym, międzynarodowym lotnisku). Dobrze nam idzie kontrolowanie naszych impulsów, radzimy sobie z emocjami, racjonalnie tłumaczymy wydarzenia i zachowania innych ludzi. Staramy się być empatyczni. Kora przedczołowa sprawnie zarządza systemem, ruch na ‘lotnisku’ przebiega sprawnie i gładko.
Aż przychodzi moment przeciążenia systemu.
Przyczyny ‘puszczenia nerwów’ mogą być różne. Najczęściej jednak tym, co powoduje nasz wybuch, są emocje dziecka. Jego krzyk, wrzaski, tupanie, bicie, atak ‘histerii”. Dlaczego tak trudno nam pozostać spokojnym i towarzyszyć dziecku w momencie jego emocjonalnego wybuchu? Winę ponosi nasza biologia.
Gdy nasze dziecko mierzy się ze swoją złością, nasz układ limbiczny, a przede wszystkim jego część nazwana ciałem migdałowatym zostaje pobudzona. Emocje nie działają w próżni, ale w systemie- dlatego złość dziecka łatwo może porwać nasz mózg i aktywować w nim te same obszary, które w tym własnie momencie są nadaktywne u dziecka. Innymi słowy, gdy ciało migdałowate dziecka zarządza alarm, może on zostać przeniesiony również na nas i pobudzić nasz ’emocjonalny mózg’ do reakcji. A w wypadku zbyt silnego ‘zarażenia’ emocjami dziecka, jest to z reguły reakcja walki-ucieczki. Kontrola zostaje przejęta przez układ limbiczny i czujemy, jak emocje biorą górę nad rozsądkiem. Przestajemy myśleć racjonalnie, tracimy zdolność elastycznego podejścia, tracimy szeroki obraz sytuacji. Zanika nasza zdolność empatii.
Dodatkowo, nasz wybuch powoduje, że obszary w mózgu dziecka, które już zostały przeciążone, jeszcze bardziej pogrążają się w chaosie. Ciało migdałowate dziecka dostaje od nas wiadomość “uważaj, nie jest bezpiecznie, bądźmy czujni”. Wpadamy w błędne koło wzajemnie nakręcających się emocji.
Ty jesteś przewodnikiem w emocjonalnym tańcu
To błędne koło możesz przerwać tylko ty. Dobra wiadomość jest taka, że tak samo, jak możemy łatwo dać się porwać emocjom dziecka, tak i nasz spokój i pewność może wyciszyć pobudzone ciało migdałowate dziecka. Spokój jest tak samo zaraźliwy, jak złość.
Jak to zrobić? Jak w psychologii bywa, odpowiedź brzmi prosto na papierze, a w rzeczywistości bywa trudna do zrobienia. Rady są trzy:
- higiena psychiczna: czyli rodzicu i nauczycielu, naucz się dbać o swoją kondycję psychiczną. Zmęczenie pracą, goniące terminy, niedospanie (!), niewłaściwa dieta: naukowcy pokazują, że to wszystko wpływa niekorzystnie na funkcjonowanie naszych płatów przedczołowych. Roy F. Baumeister udowodnił, że energia psychiczna, od której zależy nasza samokontrola i efektywna regulacja emocji (trzymanie ‘mózgu gadziego i mózgu ssaków’ w ryzach), w toku codziennych wyzwań bardzo łatwo ulega wyczerpaniu. Aby dobrze funkcjonować potrzebujemy czasu na regnerację
- wsparcie społeczne: bliska osoba, na którą możemy liczyć, która nas wysłucha, przytuli i powie ” każdy czasem czuje się jak najgorszy rodzic na świecie”.
- nauka radzenia sobie z emocjami.
Nie daj się porwać
Przede wszystkim większość z nas nie umie określić momentu, w którym ’emocjonalny mózg’ zaczyna przejmować stery- orientujemy się zazwyczaj, kiedy już słyszymy swój krzyk. Pierwszym etapem jest więc umiejętność wyczucia, kiedy dochodzimy do muru. Wbrew pozorom nasze ciało wysyła nam wiele wskazówek, tylko my nie za bardzo chcemy je odczytywać. W sytuacji pobudzenia emocjonalnego możesz na przykład: czuć, że robi ci się gorąco, zaciskać ręce, odczuwać drętwość karku, zaciskać szczęki, szybciej oddychać, czuć, że twoje dłonie robią się ciepłe (i wiele, wiele innych. Każdy z nas jest niepowtarzalny, dlatego sam musisz odkryć instrukcję obsługi na siebie).
Gdy już będziesz wiedział, że emocje biorą górę, następnym krokiem jest nazwanie ich. Oho! Czuję złość. Nazywanie tego, co doświadczamy jest kluczowe. ” To co nazwane traci na swojej mocy”. Nazywając emocję twoje płaty przedczołowe dostają informację o tym, co się dzieje w systemie i mogą podjąć kroki, aby wyciszyć układ limbiczny ( to dlatego psycholodzy do znudzenia nawołują, aby od najmłodszych lat uczyć dzieci nazywać swoje emocje)
Kiedy już wiem, że czujemy złość i grozi nam niekontrolowany wybuch, uruchamiamy metody zapobiegawcze, które pomogą nam nie dopuścić do stracenia kontroli nad naszymi emocjami. Mówiąc inaczej, musimy uchronić nasze płaty przedczołowe przed porwaniem przez układ limbiczny- dzięki temu nie stracimy panowania nad całym systemem. A złość po prostu się przetoczy i wyciszy. Jak to zrobić? Przekierowując i świadomie angażując naszą uwagę w jakieś zadanie. Możemy liczyć od 100 do zera, mnożyć kolejne cyfry przez dwa albo wypróbować technikę nazywaną:
kamera na: rozglądasz się i wymieniasz w myślach wszystkie przedmioty na literę A/koloru zielonego/ okrągłe itp. jakie widzisz wokoło. Zadanie trwa tak długo, aż poczujesz, że twoje emocje się wyciszyły.
Świetną metodą na przekierowanie uwagi i uspokojenie pobudzonego ’emocjonalnego mózgu’ jest oddech. Brzmi banalnie? Wszystkie rzetelne badania naukowe pokazują, że świadomy, głęboki oddech przełącza nasz emocjonalny, ‘gadzi” mózg z powrotem na tryb racjonalnego myślenia. Jeśli chcemy, żeby techniki wyciszenia emocji były skuteczne, ważne jest to, żeby ćwiczyć techniki oddechowe, gdy jesteśmy zrelaksowani. Aby dobrze działać, muszą się one stać naszym nawykiem (czyli powinniśmy ćwiczyć je co najmniej przez miesiąc, aby zauważyć ich skuteczność)
U niektórych osób bardzo dobrze sprawdza się metoda opracowana przez Maurice Elias, Stevena Tobiasa i Briana Friedlandera, dlatego Wam ją podrzucam. Składa się z czterech prostych kroków:
(1) Powiedz sobie: ” Zatrzymaj się i rozejrzyj wokół”
(2) Powiedz sobie: ” Uspokój się”
(3) Biorąc głęboki wdech przez nos, policz do 5, przytrzymaj powietrze, licząc do 2, a następnie wypuść je przez usta, ponownie licząc do 5
(4) Powtarzaj te czynności tak długo, aż poczujesz spokój.
A gdy wzięcie głębokiego oddechu to jednak za mało
Złość jest bardzo energetyczną emocją i są momenty, kiedy czujemy, że wzięcie głębokiego oddechu nie pomaga- złość dosłownie się z nas wylewa. Co robić w takim momencie, żeby z jednej strony nie przelewać złości na nasze dziecko, a z drugiej dać upust tej energii? Rozładować ją w bezpieczny sposób. A nic tak nie rozładowuje napięcia, jak aktywność fizyczna. Można pobiegać w miejscu (lub energicznie potupać), strząsnąć złość rękami, a nawet zrobić kilka przysiadów. W wielu rodzinach fantastycznie działa taniec. Nie ma nic lepszego, niż włączenie ulubionej, energetycznej muzyki i zaproszenie dziecka do dzikiego tańca. Świetne są też wspólne rodzinne siłowanki ( nieprzebrane źródło inspiracji siłowanek znajdziecie w w tej książce)
Powodzenia!
cytat z Lawrence Cohen, Rodzicielstwo poprzez zabawę, wydawnictwo Mamania.
2 Comments
Jestem pod ogromnym wrażeniem! Dziękuję za artykuł!
Dzięki za ten artykuł. Instrukcja obsługi bardzo pomocna. Teraz tylko ćwiczyć. Pozdrawiam
Write a Comment
pozwól mi płakać ze smutku i krzyczeć ze zranienia
Dziecięce emocje mają w sobie pewnego rodzaju czystość. Jak mały człowiek się smuci- to się smuci. Jak się złości- …
Emocje: ciekawostki, które pomogą ci je lepiej zrozumieć
Emocje to fascynująca sprawa! Dlatego dzisiaj chciałabym podzielić się z wami kilkoma ciekawostkami dotyczącymi świata …
Dziecięce emocje: pięć pułapek, w które najczęściej wpadamy
W tym artykule chciałabym podzielić się z wami najczęstszymi pułapkami, w które możemy wpaść, kiedy przychodzi mierzyć …