Zaetykietowani
W pierwszych momentach swojego życia, nasze dziecko jest dla nas wielkim, małym cudem. Jesteśmy nim zachwyceni.
Patrzymy na tą małą istotkę i widzimy, że jest doskonała: począwszy od malutkich paluszków u stóp, aż po czubek swojej główki. Jednak ten stan totalnego zakochania we własnym dziecku mija. U jednych szybko, bo już po powrocie ze szpitala okazuje się, że nasze ‚idealne’ niemowlę za dużo płacze, za mało śpi i za wiele wymaga. U innych ten proces trwa trochę dłużej, ale wydaje się, że gdzieś w okolicach przedszkola większość rodziców zaczyna boleśnie dostrzegać, że dziecku daleko jest to wymarzonego ideału. Dajemy się wciągnąć w stary jak świat mechanizm, który z łatwością możemy dostrzec w wieloletnich związkach. Przestajemy patrzeć szeroko otwartymi oczami. W zamian coraz częściej spoglądamy na nasze dziecko przez pryzmat naszych wyobrażeń i przekonań, które zniekształcają odbieraną rzeczywistość.
Wydaje się, że im dłużej trwa nasza relacja z dzieckiem, tym więcej naklejamy na nie etykiet. Przyczepiamy je sami, ale też chętnie pożyczamy od rodziny czy nauczycieli dziecka. Wystarczy krótka wymiana zdań z przypadkowym rodzicem, żeby to zobaczyć „ On jest taki bałaganiarz”, ”nigdy nie usiedzi w miejscu”, ” zdolny, ale leniwy„, „ zawsze grzeczna„, ” mały tchórz„, „rozrabiaka„. Wystarczy uważnie posłuchać komunikatów, jakie kierujemy w stronę dziecka: „ zostaw szklankę, bo znowu zbijesz„, „ jesteś taki leniwy„, „ czy ty zawsze musisz się awanturować„, „ciągle marudzisz„, „nie bądź beksa„. Przykłady można mnożyć w nieskończoność.
Etykiety są rodzajem przekonań, które pomagają nam uporządkować często chaotyczny świat wokół nas. Zapewne mechanizm kategoryzacji ma swoje podłoże ewolucyjne: przyjazny/niebezpieczny, współpracujący/wrogi to tylko nieliczne przykłady pytań, na które szybkie odpowiedzi musieli znaleźć nasi przodkowie. Nakładanie etykiet może być przydatne w przelotnych, powierzchniowych kontaktach z innymi ludźmi. Jednak w prawdziwych, głębokich relacjach z drugim człowiekiem etykiety mogą być destrukcyjne.
Dlaczego ‚etykietowanie’ jest niebezpieczne?
W momencie, kiedy przypinamy jakąś etykietkę, tracimy możliwość szerszego spojrzenia i stępiamy naszą uważność ma drugiego człowieka. Zamiast spojrzeć głębiej, zastanowić się nad motywami i potrzebami, którymi kieruje się nasze dziecko, spłycamy jego zachowanie. Bywa też, że raz naklejona etykietka przywiera do dziecka tak mocno, że nie jesteśmy w stanie zobaczyć spod niej prawdziwego, złożonego człowieka, jakim jest nasze dziecko. W zamian widzimy „lenia”, „bałaganiarza”, „rozrabiakę’, „prymusa”. Liczne badania przeprowadzone przez psychologów pokazują również, że przekonania, jakie mamy, mają realny wpływ na zachowanie innych ludzi. Etykiety są niebezpieczne, bo mogą działać niczym samospełniająca się przepowiednia. Jeśli postrzegasz swoje dziecko jako ‚rozrabiaka’ czy ‚bałaganiarza”, to dziecko naprawdę może się nim stać.
Co możemy zrobić?
1. Najważniejsze to być świadomym tego, że mamy wrodzoną tendencję do upraszczania i kategoryzowania rzeczywistości wokół nas. Bądźmy uważni na zachowanie naszego dziecka, jego potrzeby, motywy jego działań. Nie wybierajmy drogi na skróty i dajmy sobie czas na refleksję. Patrzmy na dziecko szeroko otwartymi oczami!
2. Pamiętaj, że zachowanie dziecka jest najczęściej powodowane sytuacją zewnętrzną, a nie podyktowane jego wrodzonymi cechami charakteru. W psychologii mówimy o tak zwanym podstawowym błędzie atrybucji: gdy szukamy przyczyn zachowania osoby, to przeceniamy wpływ jego wewnętrznych skłonności i cech osobowości, a nie doceniamy wpływu sytuacji zewnętrznej. To, że twoje dziecko właśnie rozrabia nie wynika zapewne z tego, że jest ‚urodzonym rozrabiaką’, ale ponieważ np. potrzebuje teraz twojej uwagi, jest zmęczone, albo potrzebuje aktywności fizycznej. Zanim zaczniesz zwalać winę na charakter dziecka, najpierw dokładnie przyjrzyj się kontekstowi i sytuacji.
3. Szukaj wyjątków. Psychologia pokazuje, że gdy raz stworzymy jakieś przekonanie na dany temat to bardzo trudno jest je zmienić. Nieświadomie szukamy potwierdzeń dla naszych przekonań i odrzucamy wszystkie fakty, które mogłyby je podważyć. Kiedy więc nakleimy naszemu dziecku etykietę ‚lenia’ to zaczniemy zwracać większą uwagę na wszystkie momenty, w których nasze dziecko zachowuje się leniwie i pomijać wszystkie te zdarzenia, w których było pracowicie. Wyrzuć ze swojego słownika wszystkie generalizacje typu „zawsze, na pewno, ciągle „. Uwierz, że twoje dziecko nie zawsze jest leniem, nie marudzi ciągle, i tylko czasem zdarza mu wylać sok ze szklanki.
4. Pozytywne przeformułowanie. Spróbuj zobaczyć sytuację z innej perspektywy. Świat nie jest czarno- biały i nawet zachowania dziecka, które najbardziej Cię denerwują, mogą mieć swoje pozytywne strony. Lenistwo to przecież również umiejętność zadbania o własną potrzebę wypoczynku, regeneracja sił. Rozrabianie to także aktywne poszukiwanie możliwości nauki nowych rzeczy. Dziecięca ‚histeria’ to często walka o własne zdanie.
Przestać przypinać etykietki nie jest łatwo. Dla większości z nas to nawyk, który jest głęboko zakorzeniony. Ale każdy nawyk można zmienić. Aby ta zmiana w nas się zadziała potrzebujemy dużo uważności, sporo świadomego wysiłku i trochę czasu. Ale warto spróbować. Dla naszych dzieci i dla nas samych.
Bo nasze słowa naprawdę mają moc.
źródła:
-Feldman, R. S., & Prohaska, T. (1979). The student as Pygmalion: Effect of student expectation on the teacher. Journal of Educational Psychology, 71(4), 485-493.
-Jussim, L., & Harber, K. D. (2005). Teacher expectations and self-fulfilling prophecies Knowns and unknowns, resolved and unresolved controversies. Personality and Social Psychology Review, 9, 131-155.
-Snyder, M., & Swann, W. B., Jr. (1978). Behavioral confirmation in social interaction: From social perception to social reality. Journal of Experimental Social Psychology, 14, 148-162
2 Comments
Treściwie i na temat. Pozdrawiam!
Ale trafiłam – ja się zastanawiam czy w ogóle mogę się niezgodzić z taka przypisana etykietą !!!! Wpajam córce – zawsze mów , proś o pomoc , o czym myślisz , jak nie wiesz zapytaj dorosłego !!!! A tu córka przychodzi z przedszkola , że nie można skarżyć !!!! OK !!!! Ale jak 5 latek ma odróżnić skarżenie od mówienia o rzeczach o których powinien mówić !!!! Czy to ze kolega zamkną ją w kiblu to można mówić czy nie ? A , że koleżanka gryzie drugą to powiedzieć czy patrzeć ??? A to ze Adaś wylał mleko ??? Oczywiście pełna niepewności – powiedziałam , że ma mówić wszystko co chce i uważa , że trzeba powiedzieć !!!! Bo co to za wielki problem dla Pani przedszkolanki , żeby się schylić do dziecka na 5 sekund i wytłumaczyć albo nie ale darować to – nie wolno skarżyć !!!!! SKARŻEPYTA !!!!!
Write a Comment
pozwól mi płakać ze smutku i krzyczeć ze zranienia
Dziecięce emocje mają w sobie pewnego rodzaju czystość. Jak mały człowiek się smuci- to się smuci. Jak się złości- …
Emocje: ciekawostki, które pomogą ci je lepiej zrozumieć
Emocje to fascynująca sprawa! Dlatego dzisiaj chciałabym podzielić się z wami kilkoma ciekawostkami dotyczącymi świata …
Dziecięce emocje: pięć pułapek, w które najczęściej wpadamy
W tym artykule chciałabym podzielić się z wami najczęstszymi pułapkami, w które możemy wpaść, kiedy przychodzi mierzyć …