Oswajamy dziecięce emocje
Wbrew temu, co próbuje nam wmówić system edukacji, uczymy się głównie poprzez doświadczenie. Prawdziwa wiedza nie przychodzi z podręczników i prezentacji sumiennie przygotowywanych przez nauczycieli. Bierze z tego co przeżyjemy, poczujemy, przećwiczymy, poeksperymentujemy, dotkniemy, aby wreszcie wpisać to jakoś w siebie.
Rozwój bierze się nabywania doświadczenia. A żeby móc zdobywać doświadczenie trzeba po pierwsze czasu, a po drugie trzeba mieć jak to doświadczenie zdobywać.
Spójrzmy na przykład na to, w jaki sposób uczymy się chodzić. To nie dzieje się w minutę. Dziecko nie uczy się chodzić w chwili, kiedy pierwszy raz stanie chwiejne na swoich nogach. Cały proces zaczyna się już w życiu płodowym. Pierwsze przypadkowe ruchy, które z czasem stają się coraz bardziej precyzyjne. Ćwiczenie mięśni. Nauka przekręcania się z brzucha na plecki, i z plecków na brzuch. Utrzymywanie główki. Pełzakowanie. Siadanie. Raczkowanie. Stanie przy meblach. Pierwsze kroki. Cały złożony, długotrwały proces.
Wiemy, że naszym celem nie jest przyśpieszanie tego procesu. Naszą rolą jest zapewnienie odpowiednich warunków (np. przestrzeni, którą można swobodnie eksplorować), tak aby dziecko mogło zdobywać doświadczenie i dzięki temu rozwijać swoje umiejętności.
Każdy kolejny ruch dziecka stwarza i wzmacnia odpowiednie szlaki neuronalne w jego mózgu. To przecieranie i wydeptywanie ścieżek w układzie nerwowym i mózgu stanowi podstawę rozwoju.
Umiejętność radzenia sobie z emocjami opiera się na tych samym zasadach uczenia się. Tak, jak przyjmujemy za oczywistość, że proces nauki chodzenia potrzebuje czasu i doświadczenia ( a nawet wielu, wielu doświadczeń), tak umiejętność samoregulacji pojmujemy często jako jednorazowo wgrany program, który powinien załączyć się w odpowiednim momencie. Najlepiej w okolicach pójścia do szkoły.
Rozwijanie umiejętności samoregulacji wymaga czasu ( i to nieporównywalnie więcej czasu niż nauka chodzenia!), ale potrzebuje też doświadczeń. A żeby zdobywać w tej materii doświadczenie, to po pierwsze trzeba mieć przestrzeń, aby móc odczuwać i wyrażać swoje emocje. I to wszystkie, bez wyjątku. Tylko w ten sposób zyskujemy możliwość jakiekolwiek nauki.
Rodzice często mnie pytają: Co mam zrobić, żeby moje dziecko przestało się bać? Nie było takie smutne? Żeby łatwiej znosiło moje ‘nie’ i się nie złościło/ frustrowało? Z reguły odpowiadam wtedy: Nic. Nic nie musisz robić. Bo za tą potrzebą, aby coś zrobić, coś wyczarować, coś zadziałać stoi zazwyczaj pragnienie, żeby dziecko nie odczuwało pewnych emocji ( i żebyśmy przy okazji nie musieli się z nimi mierzyć). Wystarczy, że przy tym będziesz, tak, jak byłeś, gdy twoje dziecko uczyło się chodzić. Byłeś blisko, dawałeś wsparcie, ale nie zabierałeś doświadczenia. Bo wiesz, że bez tych nieporadnych ruchów, prób i upadków twoje dziecko nie umiałoby teraz biegać i wspinać się na najwyższe płoty. Po prostu.
Nie nauczymy się radzić sobie ze złością, nie złoszcząc się. I nie nauczymy się radzić sobie z lękiem, nie odczuwając strachu. Nie zdobędziemy umiejętności radzenia sobie ze smutkiem, nie smucąc się.
Często traktujemy dziecięce emocje jako produkt w jakiś sposób wadliwy. Wydaje nam się, że te emocje są zbyt intensywne, zbyt mocne, nieprzewidywalne, w jakiś sposób zagrażające. Tłumaczymy sobie, że to przez niedojrzały mózg, nierozwinięte jeszcze płaty przedczołowe, które nie mają wystarczającej kontroli nad ‘gadzim mózgiem’. To, co na pierwszy rzut oka wydaje się wadą, jest jednak wartością. Ta intensywność, moc, fizyczność emocji są po coś.
Na przykład po to, żeby w ogóle zauważyć, że czuję ( i żeby poczuć, że emocje są bardzo związane z moim ciałem i jego reakcjami) .Po to, żeby zacząć rozróżniać swoje odczucia. I żeby nauczyć się, że te odczucia mogę nazwać. Po to, żeby powoli rozumieć, co czuję i dlaczego. I żeby zdobywać w sobie pewność, że emocje są ważnymi komunikatami. Po to, żeby uczyć się ufać temu co czuję, i temu co z tym odczuciem chce zrobić.
Aby nauczyć się radzić ze swoimi emocjami, trzeba je najpierw dobrze czuć i dobrze poznać. Tak, jak kurs nauki pływania poprzedza etap oswajania z wodą, tak nieodłączną częścią samoregulacji jest oswajanie ze swoimi emocjami. Trzeba się w nie zanurzyć, czasem zachłysnąć, aby poczuć się dobrze w swoim emocjonalnym morzu.
Write a Comment