Blog psychologiczny

o życiu kota i smokach za uszami.

Kiedy nasza domowa kotka spodziewa się młodych, dobrze jest przygotować dla niej przytulne, komfortowe i przestronne pudełko I umieścić je w jakimś ustronnym miejscu, z dala od pozostałych domowników. Powiedzmy w półotwartej szafie.

Na początku w pudełku mało się dzieje. Kiedy małe kociaki przychodzą na świat głównie jedzą i śpią. Mama kotka mocno się o nie troszczy, skupia na nich całą uwagę i staranie je pielęgnuje, co wyraża głównie poprzez lizanie swoich nowo narodzonych dzieci.

Minie jakiś czas i małe kotki zaczną otwierać swoje oczy. Na początku będą patrzeć na świat ze zdziwieniem ( przecież wszystko wokół jest dla nich nowe!). Za chwilę odważą się stanąć na swoich niepewnych jeszcze łapkach i rozpoczną eksplorowanie. Na początku pudełko, potem szafę. Wreszcie, któryś z nich wystawi łepek przez drzwi i odkryje, że poza ich szafą istnieje jeszcze większy i ciekawszy świat.

Z każdym dniem kociaki będą wyprawiały się na coraz dłuższe wyprawy. Jednak zawsze będą starały się znajdować w polu zasięgu wzroku kocicy. Tak na wszelki wypadek. Wiedząc, że mama widzi, co robią, czują się pewniej. Mama jest bezpieczną bazą i schronieniem, do którego zawsze można wrócić i otrzymać pomoc. To ważne, gdy się jest takim małym i tak mało wie się jeszcze o świecie. Poza tym mama daje mleko.

Wśród tych kociaków jest jednak taki maluch, którego chęć poznawania świata jest tak wielka, że zawsze wyprawia się najdalej. Coraz częściej znika z bezpiecznego i czujnego pola wzroku mamy. Bywa, że trudno przywołać go do pudełka na jedzenie i pielęgnację.

Przychodzi wreszcie taki dzień, w którym kotek ponownie wyprawia się najdalej z całego rodzeństwa i znika z oczu kocicy. I nagle mama kotka słyszy jego przeraźliwy krzyk. Znak, że maluch czuje, że znalazł się w niebezpieczeństwie. W jednej chwili kocica wyskakuje z pudełka i szybko odnajduje wystraszonego kotka. Chwyta go mocno za kark, przenosi do bezpiecznego pudełka. Liże go tak długo, aż maluch się nie uspokoi, po czym wraca do karmienia swoich dzieci.

W tym, jak zareagowała kotka nie ma nic niezwykłego. Na jej miejscu podobnie zachowałaby się każda matka z gatunku ssaków. Można powiedzieć: każda z wyjątkiem człowieka… Gdy nasz maluch przeżywa duże emocje i jest w stresie często nie sięgamy po (zdawałoby się) najprostsze ssacze metody, które mogliśmy podpatrzeć u kocicy- uspokoić, otoczyć wsparciem i troską, zapewnić bezpieczeństwo. Zamiast tego często reagujemy zupełnie inaczej.

Przybiegamy do dziecka w stresie i żądamy wyjaśnień. Zadajemy setki pytań. Szczegółowych. I najlepiej, żeby wytłumaczyło wszystko na spokojnie. Tak, jakby z emocji trzeba było się tłumaczyć. 

Przybiegamy i zaczynamy bagatelizować emocje dziecka, a czasem nawet z nich drwić. Mówimy, że nie ma powodu do takich emocji. Zresztą tylko mięczaki tak płaczą. Zobacz, czy inne dzieci tak się stresują? Jesteś taki wrażliwy, nie wiem, jak ty sobie poradzisz w życiu…

Przybiegamy i zaczynamy straszyć, grozić i karać żeby się uspokoiło. Jak w tej minucie się nie uspokoisz to…

To tylko niektóre metody, po które ludzie sięgają spotykając swoje dziecko w stresie i silnych emocjach. Kocica pewnie patrzy na to wszystko z niedowierzaniem. Nie wie jednak, że my nie komplikujemy tego, co tak proste wydaje się dla reszty ssaków specjalnie. Nie podejrzewa, że mamy w głowach wyhodowane własne smoki, które dosłownie zioną na nas ogniem. Wyjątkowo nieprzyjemne gadziny.

Te smoki, to taki nasz wewnętrzny program, na który składają się myśli, a także głębokie przekonania związane z naszymi emocjami i przeżyciami. Dużo w nich sztywnych zasad dotyczących emocji- tego co się powinno czuć i tego, czego czuć nie można, a nawet nie wolno ( bo to oznaka słabości, nieporadności, bycia gorszym). Smoki, chociaż różne, bywają bardzo podobne. Często na przykład zioną ogniem w sytuacjach, gdy dochodzi do głosu jakaś wrażliwa część nas. Wyjątkowo nie lubią pewnych emocji: smutku, złości, lęku, bezradności. Nie lubią, gdy my się tak czujemy, a już zupełnie, gdy czuje się tak nasze dziecko. Sytuacje, w których pojawiają się takie emocje działają na nasze smoki jak płachta na byka- dosłownie  zapalają je do czerwoności.

Życie kota jest prostsze, bo on nie ma swoich smoków za uszami. Dla ludzi zaopiekowanie się swoimi emocjami ( a także emocjami swojego dziecka) wymaga często więcej wysiłku. Wysiłku, który trzeba włożyć w to, aby nie podążać za tym, co mówi smok. A ta gadzina usilnie będzie przekonywać nas, że w przeżywaniu pewnych emocji jest coś nie tak. I że najprostsze kocie metody będą niewychowawcze- będą przejawem pobłażania, folgowania, rozpieszczania, słabości.

Każdy z nas nosi w sobie takiego małego, przestraszonego kotka, który głośno płacze, pełnego emocji. Czego potrzebuje ten maluch? Co zrobiłaby kocica, żeby uspokoić i pomóc swojemu dziecku ? Jak ty chciałabyś zaopiekować się swoim? 

 

 

inspirację do tekstu zaczerpnęłam od Benjamian Schoendorff, CONTEXTUAL PSYCHOLOGY INSTITUTE, MONTRÉAL

 

 

 

 

3 Comments

  • Olek

    Wolimy zaspokoić nasze potrzeby (nakarmić nasze smoki) niż potrzeby naszych dzieci – miłość, akceptację i zgodę na naukę poprzez próbowanie (i oczywiście popełnianie błędów).
    Zdarza się, że krzyczymy na dzieci bo jesteśmy zdenerwowani – czyli krzyczymy, żeby uspokoić nasze nerwy (nakarmić smoka nerwowego). Tymczasem w pracy czy w domu nie lubimy, gdy ktoś na nas krzyczy, nerwowa atmosfera zabija kreatywność i motywację. To zaskakujące, że oczekujemy w życiu naszych dzieci efektów od metod, które nie przynoszą efektów (krzyk, strach, groźba kary) w naszym życiu.

  • Agnieszka Szarek

    Trochę infantylna i naiwna analogia choć dla wielu osób zapewne będzie bardzo wygodna. No jakby na to wszystko nie patrzeć my nie jesteśmy ani kotkami ani pieskami ani żadnymi innymi zwierzatkami. Życie człowieka i jego świat z jakim przyjdzie mi się mierzyc wymaga odpowiedniego przygotowania. I nie wystarczy tu tylko glaskanie przytulnie i klepanie po plecach. Te metody można śmiało a nawet trzeba stosować w stosunku do bardzo małych dzieci głównie niemowląt. Im dziecko starsze tym proces wychowawczy powinien być bardziej świadomy i nakierowany na konkretne cele a nie tylko instynktowny.
    To o czym Pani pisze to jest hodowla a nie wychowywanie dziecka, człowieka.
    Dziwi mnie bardzo że jako psycholog propaguje Pani tego typu dziwne treści.

    • ania

      ja mimo, że już od dawna nie jestem niemowlakiem też bym chciała by w sytuacji stresu, przeżywania silnych emocji ktoś potraktował mnie jak ta kocica z opowieści, a nie “wychowywał”

  • Write a Comment

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    pozwól mi płakać ze smutku i krzyczeć ze zranienia

    Dziecięce emocje mają w sobie pewnego rodzaju czystość. Jak mały człowiek się smuci- to się smuci. Jak się złości- …

    Emocje: ciekawostki, które pomogą ci je lepiej zrozumieć

    Emocje to fascynująca sprawa! Dlatego dzisiaj chciałabym podzielić się z wami kilkoma ciekawostkami dotyczącymi świata …

    Dziecięce emocje: pięć pułapek, w które najczęściej wpadamy

    W tym artykule chciałabym podzielić się z wami najczęstszymi pułapkami, w które możemy wpaść, kiedy przychodzi mierzyć …