Martwisz się, że twój nastolatek ma bałagan w pokoju? Możesz odetchnąć z ulgą
Wtajemniczeni wiedzą , że sprzątanie, gdy w domu są maluchy jest niczym równoczesne mycie zębów i jedzenie czekolady- to po prostu się nie udaje. W cichości ducha liczyliśmy, że gdy nasze dziecko podrośnie i zacznie dojrzewać, coś zmieni się w tym względzie. Będzie samodzielnie dbać o porządek, a może nawet z chęcią pomagać we wspólnym sprzątaniu. W końcu, im starsze, tym powinno być bardziej odpowiedzialne, więc i nasze oczekiwania większe… Okazuje się jednak, że ta wizja jakoś nie przystoi do rzeczywistości. W królestwie naszego dziecka wcale nie rządzi porządek. Wprost przeciwnie! To pokój, który żyje własnym życiem. Porozrzucane czyste i brudne ubrania, książki, nierozpakowany, rzucony w kąt plecak. Podłoga, która nie widziała odkurzacza od miesiąca. I cotygodniowe kłótnie w domu o to, aby nastolatek ogarnął wreszcie swój pokój.
W takim momencie zaczynasz mieć poczucie winy, że nie panujesz nad porządkiem w swoim domu? Im więcej prosisz, błagasz, a nawet grozisz nastolatkowi, żeby posprzątał w swoim pokoju, tym bardziej on się buntuje? Zdajesz sobie sprawę, że sprzątnąć sama też nie możesz ( próbowałaś potajemnie!), bo prowadzi to tylko do karczemnej awantury, która kończy się trzaskaniem drzwiami i obrażaniem się. Co więcej, po czymś takim nastolatek zaczyna wypominać, że grzebiesz w jego rzeczach, że nie ma prywatności, i że przez ciebie teraz nic już nie może znaleźć . Jego pokój- jego twierdza. Czujesz się jak w pułapce. Tym bardziej, że chcesz dobrze. Zależy ci na tym, żeby nastolatek nauczył się dbać o swój kawałek podłogi, żeby łatwiej mu było organizować sobie miejsce do pracy ( jak można odrabiać lekcje przy biurku, na którym jest wszystko?). Możesz przestać się martwić. Tak przynajmniej radzą naukowcy i śpieszą ze swoimi wynikami badań: bałagan jest dobry. I co więcej- sprzyja rozwojowi!
Nie oznacza to, że porządek w domu jest czymś złym. Wprost przeciwnie. Uporządkowana, czysta przestrzeń wpływa korzystnie na funkcjonowaniu, ale pod jednym kluczowym warunkiem- to musi być twój porządek i twój wybór. Jeśli więc potrzebujesz uporządkowania w swoim kawałku mieszkania i czujesz się z tym porządkiem dobrze, to zapewne przełoży się to na twoje poczucie zadowolenia, kontroli i szczęścia. Jednak, jeśli narzucisz swój porządek innym członkom rodziny, na przykład dzieciom, każąc im zachować porządek zgodny z twoimi standardami, spowoduje to naturalny opór z ich strony. Nie dlatego, że twoje dzieci to urodzeni bałaganiarze ( albo patentowi lenie), ale ponieważ w ten sposób odbierasz im prawo decydowania i kontroli nad ich przestrzenią- czyli pozbawiasz ich tego, co dla człowieka najbardziej cenne- poczucia autonomii.
Badania naukowe udowadniają, że osoby, które czują, że mają wpływ na przestrzeń wokół siebie są bardziej produktywne, bardziej zmotywowane, a nawet bardziej szczęśliwe od tych, które muszą zaakceptować z góry narzucone warunki. Każąc posprzątać dziecku jego pokój, albo wymuszając na nim porządek, wchodzisz na kruche pole walki o jego autonomię. To dlatego z pozoru błahe kłótnie o bałagan nabierają takiego rozmachu. Sprawa nie toczy się o porządek czy bałagan, ale o możliwość wyboru, kontroli i decydowania o swoim kawałku przestrzeni! To walka o najwyższą stawkę!
Dla nastolatka budowanie swojego poczucia autonomii jest jednym z fundamentów całego procesu dojrzewania. To czas, w którym biologia i ewolucja rzucają młodemu człowiekowi ważne rozwojowo wyzwanie- stawania się coraz bardziej samodzielnym i niezależnym. To okres intensywnego poznawanie siebie samego, szukania swojej drogi. Testowania, sprawdzania, eksperymentowania. Niektórzy naukowcy mówią wręcz, że nigdy w swoim życiu nie będziemy tak chłonąć świata, nie będziemy tak kreatywni i innowacyjni, jak w okresie dojrzewania.
„Jeśli zagracone biurko jest oznaką zagraconego umysły, to oznaką czego jest puste?” to cytat Alberta Einsteina, który warto mieć z tyłu głowy, gdy po raz kolejny będziemy chcieli wszczynać awanturę o bałagan w pokoju naszego dziecka. Myślę, że ten wielki uczony, intuicyjnie świetnie rozumiał zależność, jaka może istnieć pomiędzy harmidrem na naszym biurku, a tym, co w naszej głowie. Umysł nastolatka tętni życiem, jest pełen pomysłów, inspiracji, planów. Jest ciekawy świata, otwarty na nowość, kreatywny. Chce zajmować się kilkoma rzeczami na raz, poszukuje kolejnych zainteresowań.
To co widzimy na zewnątrz dobrze oddaje też cały proces zmian, który realnie zachodzi w mózgu nastolatka. To czas intensywnego przemeblowywania się. Pewne połączenia w mózgu będą usuwane, tak jak nieco przestarzałe i zbyteczne meble. Inne będą wzmacniane, aby zapewnić większy komfort funkcjonowania. Pojawi się też wiele nowych połączeń. Można powiedzieć, że cały ten pozorny chaos ma odzwierciedlenie w pokoju naszego nastolatka. Jak pokazuje sama neurobiologia mózgu nastolatka, ten chaos jest niezbędny, aby mógł powstać nowy, lepszy porządek.
Pomimo wszystko nadal martwisz się, czy będziesz wstanie zaakceptować harmider w pokoju swojego nastolatka i ten cały rozgardiasz w jego rzeczach ? Niepokoisz się, że to bałaganiarstwo przełoży się w negatywny sposób na jego przyszłe życie ( przyszły zięć lub synowa będą cię przeklinać w myślach)? Dla tych nie do końca przekonanych polecam osobę Tima Harforda, dziennikarza, który w swojej książce zebrał liczne przykłady ( poparte wynikami rzetelnych badań! ) na to, że bałagan jest dobry. Bez odrobiny chaosu większość odkryć naukowych, wynalazków i dzieł sztuki po prostu by nie powstała. Zamiast więc toczyć kolejną bezproduktywną batalię o nieposprzątany pokój, pomyśl, że być może masz przed sobą przyszłego odkrywcę, niestrudzonego wynalazcę i pełnego pasji artystę.
*Dla najbardziej zdesperowanych rodziców mała rada. Doświadczenie podpowiada, że jakiekolwiek naciskanie na posprzątanie pokoju nic nie daje. Zamiast tego lepiej zaproponować nastolatkowi zaproszenie jego znajomych do domu. I przed ich wizytą zapytanie młodego człowieka, czy to dobry pomysł, aby koledzy/koleżanki widzieli jego pokój w takim stanie?
Write a Comment