Czy dzieci naprawdę potrzebują zabawek?
Od czasu kiedy moja córka pojawiła się na świecie, zaczęłam zastanawiać się nad potrzebą posiadania przez dziecko tych wszystkich zabawek, które tonami zalegają na sklepowych półkach. Czy te wszystkie przedmioty, często rekomendowane przez psychologów i lekarzy jako stymulujące rozwój dziecka, naprawdę są naszym dzieciom tak niezbędne, jak twierdzą ich pomysłodawcy? Zastanawialiście się, jak wyglądałoby życie dzieci bez zabawek? Oczywiście, koncerny zabawkarskie usilnie próbują nam wmówić, że bez zabawek życie dzieci byłoby po prostu jałowe, smutne i szare. Ja twierdzę, że jeśli tylko uwolnilibyśmy nasze pociechy od zbędnych kilogramów zabawek, to pojawiłoby się miejsce na rozwój kreatywności, zabawy, zaangażowania i prawdziwej, głębokiej radości.
Dzieci, które nie miałyby zabawek, stworzyłyby je same.
Psychologowie podkreślają, że w dziecięca zabawa, jak nic innego przekłada się na całościowy rozwój dziecka. Poprzez wolną, nieskrępowaną zabawę dziecko rozwija swoje funkcje poznawcze ( m.in myślenie, planowanie, zdolności samoregulacji, zdolności koncentrowania uwagi), swoje emocje, uczy się budować i utrzymywać relacje z innymi ludźmi.
Pracą dziecka jest zabawa. Dzieci uczą się poprzez wszystko, co robią.
Przyjmuje się, że najważniejszym komponentem zabawy jest udawanie (tzw. pretend play- zabawa w udawanie, zabawa na niby). Jeśli macie dziecko to wiecie, że w swoich zabawach tworzy ono własny świat, który po części jest odzwierciedleniem naszego dorosłego świata. Profesor Alison Gopnik twierdzi nawet, że przeciętne dziecko spędza w swoich wymyślonych krainach więcej czasu, niż w rzeczywistym świecie. I widać wie co robi, ponieważ badania udowadniają, że dzieci, które spędzają więcej czasu na swobodnej zabawie są lepiej rozwinięte intelektualnie, emocjonalnie i społecznie od swoich rówieśników, którzy spędzają ten czas na usystematyzowanych zajęciach.
Bawiąc się, dziecko wciela się w rolę innych osób, dzięki czemu rozwija swoją teorię umysłu: wiedzę, że inne osoby mogą inaczej niż ono myśleć i czuć. Ta zdolność ‘czytania’ w umysłach innych ludzi, to jeden z kluczowych aspektów naszego bycia w społecznym świecie. W zabawie w udawanie nieprzecenioną rolę odgrywa również wyobraźnia. To dzięki niej, kamyk w rękach dziecka staje się telefonem, a zużyty karton przemienia się w statek kosmiczny.
Należałoby się zastanowić, co się dzieje w sytuacji, gdy podsuwamy naszym dzieciom gotowe rozwiązania. Czy zabawa w udawanie ma szansę się w pełni rozwinąć, gdy oferujemy dzieciom plastikowe zastępniki prawdziwego życia? Czy dziecku będzie się chciało dostrzec magiczny zamek w budowli z poduszek, kiedy na wyciągnięcie ręki może mieć plastikową budowlę zakupioną przez rodzica? Czy posiadając ‘prawdziwy’ miecz, będzie jeszcze mieć ochotę stworzyć miecz z patyka? To bardzo ważne pytania, nad którymi powinniśmy się zastanowić.
Mam wrażenie, że potrzeba zabawy w udawanie w dzieciach jest tak silna, że one same często odrzucają ‘gotowce’ proponowane przez rodziców i podążają własną ścieżką. Moja córka, pomimo tego, że ma dostęp do całego pokoju zabawek, do zabawy wybiera najczęściej sprzęty domowe lub ‘śmiecie’. Zużyte pudła, worki, poduszki, stare sukienki, kasztany, kamienie przemienia na swój sposób. A nawet gotowe zabawki zdaje się wykorzystywać w sposób, który dyktuje jej wyobraźnia, a nie utarte schematy. Puzzle stają się ‘ciasteczkami’, malutka kuchenka zostaję zaadoptowana na walizkę podróżną.
Może więc te ‘prawdziwe’ zabawki są bardziej potrzebne nam rodzicom? Z niepokojem obserwuję, jak z roku na rok moje dziecko coraz bardziej ulega magii rozdmuchanego marketingu. Reklamie, która próbuje nam wmówić, że zabawa nie jest udawaniem niesionym na skrzydłach wyobraźni, ale pustym odtwarzaniem. Jednak patrząc na poniżej zamieszczony filmik, który jest opisem projektu The Scrapstore PlayPod® nabieram nadziei, że dziecięca potrzeba własnego rozwoju poprzez zabawę, jest tak silna, że nie da się jej tak łatwo zniszczyć.
*The Scrapstore PlayPod® to inicjatywa stworzona w North Tyneside w Anglii. Pomysłodawcy akcji postanowili zainspirować uczniów szkół do swobodnej zabawy na długich przerwach w szkołach. Stworzyli specjalne ‘szafy’, w których uczniowie mogą znaleźć przysłowiowe śmiecie: stare tkaniny i ubrania, kable, rury, zepsute przedmioty, kartony itp. I zostawili ich z tym wszystkim samych. Okazało się, że zbiór tych bezużytecznych przedmiotów spowodował, że dzieci w czasie przerw zaczęły się wspaniale bawić. Nauczyciele zauważyli, że ta wolna zabawa przełożyła się m.in na lepsze wyniki uczniów, ich większe wyciszenie i skupienie na lekcjach, poprawę kontaktów społecznych, zmniejszenie liczby kłótni i bójek. Dzieci są szczęśliwe, nauczyciele zadowoleni. Czasem tak niewiele potrzeba.
Źródła:
Curran, Joanne M. (1999). Constraints of pretend play: Implicit and explicit rules. Journal of Research in Childhood Education, 14(1), 47-55. EJ 610 268.
Fisher, Edward P. (1992). The impact of play on development: A meta-analysis. Play and Culture, 5(2), 159-181.
Pellegrini, A. D. (1980). The relationship between kindergartners’ play and achievement in prereading, language, and writing. Psychology in the Schools, 17(4), 530-535. EJ 236 155.
Naukowiec w kołysce. Czego o umyśle uczą nas małe dzieci, Alison Gopnik, wyd. Media Rodzina
Dlaczego przedszkola nie powinny być jak szkoły?
Write a Comment