Krótka instrukcja obsługi emocji
Wyobraź sobie, że właśnie kupiłeś nowy samochód i wyjeżdżasz nim z salonu. Jedziesz do domu. Jesteś szczęśliwy i beztroski. Wspaniały dzień.
Nagle zauważasz, że na tablicy rozdzielczej zaczyna nerwowo migać jeden ze wskaźników. Na czerwono. I do tego głośno pika.
Zaczynasz czuć niepokój i się wściekać. Ale twoja złość nie pomaga. Załączony alarm na nadal działa. Postanawiasz więc zakryć migający wskaźnik kartką papieru i puszczasz głośniej muzykę z radia, żeby zagłuszyć to pikanie. Odczuwasz ulgę. Przynajmniej na chwilę.
Jakie będzie zakończenie tej historii? Prawdopodobnie takie, że za jakiś czas twój samochód zatrzyma się na środku ulicy i nie pojedzie ani metra dalej. Bo ten migająco- pikający wskaźnik miał za zadanie zakomunikować ci jakąś ważną rzecz dotyczącą działania twojego samochodu. Ot, choćby to, że nie masz paliwa w baku.
Udawanie, że nie widzi się pewnych migających wskaźników na tablicy rozdzielczej na dłuższą metę nie ma sensu i nie jest pomocne. Wie to każdy kierowca.
Czasem dzielę się tą opowieścią z moimi pacjentami. Gdy przychodzą i mówią, że chcą przestać się złościć, smucić, lękać. Pytam czy dobry mechanik doradziłby im zakrywać i zagłuszać wskaźniki na tablicy rozdzielczej w samochodzie? No nie. Ale właśnie tego oczekują ode mnie i od siebie. Jakiś sposobów, jakiś metod, nowego pomysłu na to ,aby zakryć, zamaskować i zagłuszyć swoje migające wskaźniki- bo dla ludzi emocje są takimi właśnie komunikatami, które wyświetlają się na tablicy rozdzielczej.
Trzeba nauczyć się rozumieć, co emocje komunikują, o czym chcą nam powiedzieć. Po to je mamy, aby móc z nich czerpać informacje o sobie, o swoich potrzebach, o tym, co dla nas ważne. To jednak nie jest łatwe. Nikt nas tego nie nauczył. Wprost przeciwnie. W toku edukacji stawiano na umiejętności trzymania się wyznaczonej drogi i osiągania kolejnych punktów podróży. Mało kto został nauczony dbać o swój ‘samochód’ , którym jedzie przez życie. Niewielu z nas potrafi odczytywać komunikaty wysyłane nam przez nasze ciało, nasze emocje. Mam nadzieję, że ta krótka instrukcja, która znajdziecie poniżej trochę wam w tym pomoże, a może zainspiruje do dalszych poszukiwań.
Cztery ważne pytania które warto sobie zadać, gdy zauważymy, że pojawia się w nas jakaś emocja:
- co ta emocja chce mi powiedzieć? co chce mi wskazać? na co kieruje moją uwagę? Czy są jakieś problemy, którym powinien stawić czoło/ uprać się z czymś? Z czym się teraz mierzę? z czym walczę? z czym nie umiem się pogodzić?
- jakie potrzeby i wartości stoją za tą emocją? ( np. może twoja złość komunikuje ci, że potrzebujesz bardziej zadbać o siebie? może twój lęk pokazuje ci, jak bardzo ci na czymś zależy?)
- do czego skłania mnie ta emocja? co powinien zmienić? jakie działania podjąć lub jakich zaprzestać, aby być bliżej swoich potrzeb i tego, co dla mnie ważne?
- jak ta emocja pomaga mi być z innymi ludźmi? może pozwala mi dotknąć czyjegoś bólu? być bardziej empatycznym? rozumieć, z czym borykają się moi bliscy?
Lubię wyobrażać sobie emocje jako moich bliskich przyjaciół, którzy zawsze są gdzieś w pobliżu. Czasem zapraszam ich do siebie, a czasem przychodzą niespodziewanie- dosłownie się wpraszając. Z niektórymi się lubimy bardziej, z innymi mniej. Ale nauczyłam się już, że zamykanie się przed nimi na osiem spustów nie ma większego sensu. Jak nie wpuszczę ich przez drzwi to wejdą oknem. Albo kominem. Zawsze przynosząc za sobą jakąś wiadomość.
To wyobrażenie emocji ubranych w ludzką postać pomaga poczuć i zrozumieć ich moc. Zauważyć, że każda niesie ze sobą inną energię. Smutek jest powolny, wręcz zmęczony. Złość wypełniona działaniem, aż kipi. Strach napięty, trudno mu usiedzieć. Wiedza o tym pomaga podejść do każdej z emocji w inny sposób. Wykorzystać tę energię, którą ze sobą niesie.
Usiąść ze smutkiem i wypić wspólnie kilka herbat. Powoli. Smutek pozwala zwolnić, daje czas, aby przyglądnąć się różnym rzeczą w naszym życiu.
Ze złością czasem warto pójść pobiegać. Naładować się trochę jej energią i wykorzystać ją, aby działać w kierunku tego, co dla nas ważne. Jej moc może być bardzo przydatna w zmianach, które wcześniej nie mieliśmy odwagi wprowadzać w życie.
Strach warto posadzić sobie na ramieniu, gdy wychodzimy z naszej strefy komfortu. Gdy robimy coś nowego. Kiedy się czegoś uczymy to z pewnością będzie nam w tym towarzyszyć. Nie po to, żeby nas blokować. Strach ma swoją rolę do odegrania. Z jednej strony jak nikt inny dba o nasze bezpieczeństwo. Z drugiej mobilizuje naszą energię. Sprawia, że krew zaczyna szybciej krążyć, serce przyspiesza, płuca wypełniają się powietrzem- jesteśmy gotowi do działania. ( co ciekawe, badania pokazują, że ta mobilizacja organizmu jest dla nas dobra- bez niej wypadamy gorzej, osiągamy słabsze wyniki).
Wiem, że niektórzy lubią konkretne instrukcje. Ta na regulację emocji brzmiałaby zapewne tak:
- Zwracaj uwagę na wskaźniki na tablicy rozdzielczej
- nauczy się je odczytywać
- zrozum, co za nimi stoi ( w tym mogą być przydatne cztery pytania, które warto sobie zadać)
- pozwól emocjom być i
- wykorzystaj to, co ze sobą niosą ( ich energię/ moc)
Write a Comment