Z.Ł.O.Ś.Ć
Złość to emocja, która nie cieszy się dobrą sławą. Na dodatek ma kiepską reklamę. Co złe, to przez nią. Dzieciaki się pobiły- wina złości. Popsuł zabawki- wina złości. Puściły mi nerwy i nawrzeszczałam na dziecko- wina złości. Nie potrafimy się porozumieć- wina złości. Nie ma się co dziwić, że większość z nas robi wszystko, żeby tej niewygodnej emocji się pozbyć.
Tymczasem wbrew temu, co mówią stare porzekadła, złość piękności nie szkodzi. Złoszczenie się jest dobre. Bardzo dobre. I naturalne, jak oddychanie. To jedna z lepszych emocji, jakie wymyślili.
Złość jest niezwykle inteligentna. Czasem skrada się po kryjomu, a czasem pojawia się z impetem. Ma swoje zadania do wykonania. Chroni nas. Jeśli odważylibyśmy się zaprosić ją na kawę, to okazałoby się zapewne, że to jedna z tych emocji, której najbardziej na nas zależy. Stoi za nami całą sobą. Mówi, co jest dla nas ważne i uświadamia nam nasze potrzeby. Tylko najpierw trzeba ją do tego stołu i na kawę zaprosić.
Przyzwyczailiśmy się witać złość zamkniętymi drzwiami z podwójnym zamkiem. Od dziecka przecież uczono nas, że jest nieproszonym gościem. Nie ma co jej wpuszczać, bo narobi tylko szkód. Będzie zachowywała się agresywnie, niepohamowanie. Będzie niszczyć, krytykować, bić, wyzywać. Manipulować, obrażać się. Wymierzać kary, grozić, ośmieszać. Ale to nie jest złość. To jest nasze powitanie. Nasza odpowiedź na komunikat, który wysyła nam złość.
Złość nie jest działaniem, jest emocją czyli komunikatem. Rodzajem takiego smsa, który pojawia się na wyświetlaczu naszego telefonu. Ta wiadomość może nam się nie spodobać, może być trudna. Czasem lepiej, jeśli pojawiłaby się o innej porze i w innym miejscu. Ale nie za bardzo mamy na to wpływ. Po prostu przychodzi sms. I teraz to od nas zależy, co z nim zrobimy. Czy damy sobie czas, aby go przeczytać i zrozumieć, co za nim stoi, czy ślepo pognamy za starymi programami reagowania. Tylko czy te stare programy reagowania pomogą nam wybrać, co dla nas ważne i zaspokoić nasze potrzeby, o których komunikuje nam złość? Czy wprost przeciwnie, jeszcze bardziej nas od tego oddalą?
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego ludzie w złości krzyczą na siebie? Pewna stara przypowieść mówi, że kiedy dwoje ludzi się kłóci to rośnie w nich poczucie, że oddalają się od siebie. Chcąc zmniejszyć ten dystans, zaczynają krzyczeć. Krzyk staje się sposobem na to, żeby znowu poczuć się blisko, żeby móc się znowu usłyszeć. Metoda, która świetnie zadziałałaby w przypadku fizycznego oddalenia, buduje jeszcze większy emocjonalny dystans.
Ta metafora świetnie obrazuje prawdę, że świat naszych emocji i potrzeb nie jest logiczny- jest psychologiczny. I rządzi się innymi prawami. Jeśli czujemy, że oddalamy się od drugiego człowieka, to krzykiem nie zmniejszymy tego dystansu. Podobnie obrażanie się, wyzywanie raczej nie pomoże w realizowaniu potrzeby bezpieczeństwa czy przynależności. Manipulacja nie pomoże w byciu autentycznym. Karanie nie będzie raczej dobrym sposobem na realizowanie potrzeby prawdziwego szacunku i budowania więzi.
Aby odczytać wiadomość, którą wysyłam nam złość potrzebujemy nauczyć się wciskać przycisk pauzy. Zatrzymać się. Tylko w tej przestrzeni jesteśmy w stanie zastanowić się, co chcemy zrobić z wiadomością, która właśnie pojawiała się na naszym wyświetlaczu. Czy wybierzemy działanie w starych programach ‘walki-ucieczki’ czy odważymy się zadziałać w trybie ‘wrażliwości’ – byciu przy naszych potrzebach.
Write a Comment