Motywacja w szkolnej ławce
Małe dzieci mają w sobie zdumiewającą chęć poznawania świata oraz uczenia się nowych rzeczy. I sprawia im to niebywałą radość i satysfakcję. Nie trzeba ich do tej nauki ani specjalnie zachęcać, ani motywować. Wydaje się, że dla dzieci ten proces jest tak naturalny, jak oddychanie czy domaganie się jedzenia. I wbrew pozorom, to porównanie do dbania o czysto biologiczne potrzeby w kontekście chęci do uczenia się i poznawania świata wcale nie jest przypadkowe. Badacze zajmujący się motywacją wewnętrzną bardzo mocno podkreślają, że uczenie się, podobnie jak oddychanie czy spanie, możemy powiązać z naszymi podstawowymi potrzebami psychicznymi: potrzebą bycia w relacji, potrzebą autonomii i potrzebą kompetencji.
Zarówno potrzeby biologiczne, jak i psychiczne są kluczowe dla naszego przeżycia. Wiadomo, że bez dostępu do odpowiedniej dawki tlenu czy jedzenia czeka nas śmierć. Okazuje się jednak, że brak możliwości realizowania potrzeb psychicznych również szybko odbije się na naszym zdrowiu. Co ciekawe, badania pokazują, że możesz zaprzeczać ważności potrzeb psychicznych i uważać je za wymysł psychologów, jednak nie uchroni cię to przed negatywnymi efektami, których doświadczysz w momencie ich braku. Czy ci się to podoba czy nie, trudności w realizowaniu podstawowych potrzeb psychicznych będą negatywnie wpływać się na twoje zdrowie i funkcjonowanie.
Wróćmy jednak do samych dzieci. A zwłaszcza zatrzymajmy się na chwilę na tym, co dla wielu psychologów jest przykładem działania motywacji wewnętrznej w najlepszym wydaniu- czyli na zabawie. Ten, kto obserwował grupę przedszkolaków w czasie swobodnej zabawy, wie, w czym rzecz. W trakcie zabawy mały człowiek doświadcza działania trzech składowych motywacji wewnętrznej w skondensowanej formie. Tworzy relacje z innymi ludźmi, doświadcza autonomii własnych działań ( ja wybieram, ja decyduję, ja jestem autorem swoich działań), oraz w naturalny sposób rozwija swoje kompetencje społeczne, emocjonalne i poznawcze. A przy tym czerpie z tego niesamowitą radość, satysfakcję i energię, która nakręca go do dalszych działań. Pewna bardzo mądra osoba powiedziała, że “Pracą dziecka jest zabawa. Dzieci uczą się poprzez wszystko, co robią” – Carolyn Hooper. Współczesna nauka pokazuje, jak bardzo prawdziwe są te słowa! Nigdy nasz mózg nie będzie tak chłonny na naukę, poznawanie i rozwój, jak w okresie dzieciństwa. I być może elementami tego sukcesu jest własnie biologiczne zaprogramowanie na zabawę oraz możliwość doświadczania działania motywacji wewnętrznej.
Wydaje się jednak, że przychodzi taki czas, gdy te naturalne procesy, które pchają małych ludzi do uczenia się i poznawania świata, zaczynają mocno chwiać się w swoich fundamentach. Być może to tylko kwestia przypadku, ale ten moment z reguły w jakiś sposób wiąże się z rozpoczęciem edukacji szkolnej. Wnikliwi obserwatorzy ze zgrozą zaczynają odkrywać, jak ich dawnej pełne pasji i energii do odkrywania świata dzieci, powoli zaczynają się zmieniać. Uczenie zaczyna się kojarzyć z nudnym obowiązkiem. Satysfakcja, jaką dawniej dostarczało poznawanie świata i zdobywanie nowych umiejętności zostaje wyparte przez proste kalkulacje: co ja będę z tego mieć? To, jak szybko i mocno spada motywacja wewnętrzna siedząc w szkolnej ławce dosadnie pokazuje poniższy wykres:
( wykres profesora Richarda Ryana zaprezentowany w ramach wykładu Facilitating Learning and Wellness in Schools, Institute for Positive Psychology & Education, ACU).
“Co? Jak to możliwe?!” Możesz zadawać sobie te pytania, gdy patrzysz na powyższy wykres. Jednak znając podstawowe fundamenty, w ramach których działa i rozwija się motywacja wewnętrzna, łatwo znajdziemy głównych zabójców motywacji wewnętrznej w szkole.
Twarzą w twarz z killerami motywacji wewnętrznej:
brak relacji/ poczucia przynależności:
Rola dobrych relacji w szkole jest jednym z najbardziej niedocenianych aspektów edukacji. Tymczasem badania pokazują, jak wielki jest jej wpływ na motywację uczniów do nauki i efektywne uczenie się. Poczucie przynależności do klasy, kontakty z rówieśnikami, relacje między uczniem a nauczycielem są kluczowymi elementami decydującymi o powodzeniu dziecka w szkole. Dlaczego? Gdy uczeń czuje się wyobcowany, szybko traci motywację do nauki i rozwoju. W większości przypadków proces efektywnego uczenia się polega przecież na podjęciu ryzyka i wyjściu ze swojej strefy komfortu.. Aby się uczyć, dziecko musi czuć się na tyle bezpiecznie, aby móc popełniać błędy, zadawać pytania, przyjmować konstruktywną krytykę. Gdy nie ma się wsparcia w grupie, gdy boisz się, że twoje pytania wywołają drwiące uśmiechy, a w informacji zwrotnej nie widzisz wskazówek do dalszego rozwoju ( tylko krytykę), to nie może być mowy o efektywnym uczeniu się. Motywacja do nauki zostaje przysłonięta lękiem i potrzebą ochrony siebie. Co najbardziej niszczy motywację uczniów w obszarze relacji?:
- brak pozytywnych relacji z nauczycielem/ brak poczucia, że nauczyciel mnie lubi
- brak przynależności do grupy
- brak budowania pozytywnego zaangażowania/ poczucia, że mój wkład jest ważny
walka o autonomię
W przeładowanym systemie szkolnym mało jest miejsca na wspieranie autonomii dzieci. Nie ma przestrzeni ( i zwyczaju) na dawanie uczniom możliwości wyboru, decydowania, podążania za ich zainteresowaniami, brania odpowiedzialności za swoje działania. Mało kto ma czas, aby słuchać młodych ludzi, pytać o ich potrzeby, brać pod uwagę ich zdanie. Nawet tak podstawowe strategie wspierania autonomii, jak wspólne wyznaczanie celów pracy czy tłumaczenie, po co robimy/ uczymy się czegoś ( jaki jest w tym sens, do czego mi się to przyda) nie są realizowane. Działania szkoły nastawione są głównie na kontrolę, o której wiemy, że w największej mierze niszczy autonomię- a setki tysięcy zgromadzonych badań naukowych pokazują, że to właśnie autonomia jest najważniejszą składową napędzającą motywację wewnętrzną. Jakie konkretne strategie kontroli, które obserwujemy w szkole, powodują w efekcie spadek motywacji i chęci do uczenia się?:
- presja wobec osiąganych wyników i ocen
- realizowanie z góry wyznaczonych celów
- ciągłe wystawianie na bycie ocenianym, porównywanym ( zwłaszcza z innymi)
- nagminne stosowanie systemów motywacyjnych opartych na nagrodach i karach
- działanie pod presją czasu
- bycie pod ciągłym nadzorem
niszczenie kompetencji
Większość z nas podskórnie czuje, że potrzeba i poczucie bycia kompetentnym nakręca chęć do działania i wzmacnia motywację. Jeśli czujemy, że jesteśmy w czymś dobrzy, to chcemy być jeszcze lepsi. Co najbardziej wzmacnia poczucie kompetencji? Optymalne i realistyczne wyzwania ( ważne, żeby nie było ani zbyt trudno, ani zbyt prosto) oraz adekwatne, nastawione na rozwój komunikaty zwrotne. Okazuje się jednak, że szkoła, która właściwie powinna być miejscem, w którym możemy rozwijać swoje umiejętności, zasoby i zainteresowania ( czyli kompetencje) wcale temu nie sprzyja. Jak to możliwe? Z jednej strony jest to skutek odbierania uczniom poczucia sprawstwa i możliwości decydowania ( autonomii). Poczucie kompetencji jest też niszczone poprzez ciągłe ‘puste’ ocenianie i sprawdzanie. Badania naukowe zwracają uwagę na dwóch głównych zabójców poczucia kompetencji w szkole:
- z góry narzucane cele/ cele niedostosowane i nieadekwatne do uczniów i ich możliwości/ nadmierne cele
- nastawienie na ocenianie/ nastawienie na negatywne komunikaty zwrotne.
2 Comments
Bardzo dziękuję za ten artykuł! Jak zawsze – bardzo wartościowy, przeczytałam z zainteresowaniem!
Mam trójkę dzieci. Dwoje już w szkole, najmłodsze jeszcze cieszy się przedszkolną wolnością. Najstarszemu synowi zmieniliśmy szkołę po 3 klasie, kiedy powtarzało się powiedzenie “nudzi mi się w szkole”, “niczego nowego się tam nie uczę”. Jest faktycznie zdolnym dzieckiem, a nauczyciele nie bardzo chcieli ten rozwój wspierać. W nowej szkole jest o wiele lepiej, syn bierze udział w ciekawych konkursach, podnosi się jego motywacja i poczucie własnej wartości. Są oczywiście przedmioty, których nie lubi i nie chce się uczyć. Ale dajemy mu prawo by podążał swoją ścieżką. Nie musi być orłem ze wszystkiego;)
Rzeczywiście: akceptacja środowiska jest bardzo ważnym czynnikiem motywacyjnym, choć pewnie za mało ją doceniałam. Syn ma sporą grupę inteligentnych, pomysłowych kolegów, z którymi dzieli pasje. Do szkoły chodzi bez ociągania:)
A środkowa córka trafiła na nauczycielkę z doświadczeniem, która kocha swoją pracę! Raz w tygodniu wysyła nam, rodzicom, mmsy z relacją, co robią nasze dzieci w szkole! Co tydzień publikuje podsumowanie działań na Librusie:) Córka jest w pierwszej klasie i lubi swoją Panią, czuje się doceniana. Zaczęła pochłaniać książki, idzie w ślady brata! A do tego sama zdecydowała, że dodatkowo chce uczyć się w szkole muzycznej. I to faktycznie jej droga, bo pierwszy semestr był super. Tu także jest doceniana i motywowana. Pisze do mnie smsy z telefonu taty: “Mamo, ale dzisiaj było fajnie na zajęciach”. Bardzo mnie to cieszy:)
Myślę, że kluczowe to dostrzec talenty dziecka i znaleźć takiego nauczyciela, który też je widzi i wspiera. I przyjazne środowisko rówieśnicze. To ideał, ale czasami się udaje! Trzeba szukać, nie poprzestawać na przeciętności.
Nawiazujac do cytatu “Wydaje się jednak, że przychodzi taki czas, gdy te naturalne procesy, które pchają małych ludzi do uczenia się i poznawania świata, zaczynają mocno chwiać się w swoich fundamentach. Być może to tylko kwestia przypadku, ale ten moment z reguły w jakiś sposób wiąże się z rozpoczęciem edukacji szkolnej. ” Mysle, ze dzieci moga zachowac naturalna potrzebe uczenia sie i rozwijania nawet jesli sa skazane na publiczny system edukacji w Polsce. Zgadzam sie, ze szkola zabija w dzieciach motywacje wewnetrzna ale rowniez czynia to rodzice/opiekunowie ktorzy sa nadopiekunczy, organizujacy i nadzorujacy dziecku wszystkie jego aktywnosci, sprawdzajacy efekty jakie dziecko osiaga, oceniajacy i porownujacy dziecko z innymi. Obserwuje zdecydowany wzrost liczby takich wlasnie rodzicow w ostatnich czasach. Jestem przekonana, ze jesli pozwolimy wlasnym dzieciom na organizowanie sobie z rowiesnikami czasu wolnego pozostawiajac ich bez naszej ingerencji, jesli pozwolimy im na uczenie sie tego co chca bez sprawdzania czy zadanie domowe jest odrobione, jesli pozwolimy im miec cala skale ocen bez krytykowania i zachecania do ich poprawiania to mysle, ze nawet publiczna polska szkola nie jest w stanie zniszczyc w dzieciach wewnetrznej motywacji do uczenia i rozwijania sie. Ta potrzeba pozostanie wowczas z dzieckiem na cale jego zycie. Nauka zawsze pozostanie zabawa, a w przyszlosci zabawa bedzie tez praca. Uwazam, ze to my rodzice mamy najwiekszy wplyw na rozwoj naszych dzieci i jestesmy w stanie neutralizowac wplyw zewnetrzych czynnikow. My rowniez mozemy pomoc naszym dzieciom w procesie zdrowej aklimatyzacji do roznych zewnetrznych ograniczen i wymuszen z ktorymi i tak nasze dzieci beda musialy jakos funkcjonowac. Dodam jeszcze, ze absolutnie nie jest moja intencja obrona systemu edukacji. Uwazam, ze celem systemu edukacji na calym swiecie jest wychowywanie poslusznych pracownikow i obywateli ktorymi latwo sie kieruje i manewruje. Warto to zmieniac i walczyc o te zmiany dla dobra kolejnych pokolen.
Write a Comment
pozwól mi płakać ze smutku i krzyczeć ze zranienia
Dziecięce emocje mają w sobie pewnego rodzaju czystość. Jak mały człowiek się smuci- to się smuci. Jak się złości- …
Emocje: ciekawostki, które pomogą ci je lepiej zrozumieć
Emocje to fascynująca sprawa! Dlatego dzisiaj chciałabym podzielić się z wami kilkoma ciekawostkami dotyczącymi świata …
Dziecięce emocje: pięć pułapek, w które najczęściej wpadamy
W tym artykule chciałabym podzielić się z wami najczęstszymi pułapkami, w które możemy wpaść, kiedy przychodzi mierzyć …