Dziś pani na zadanie domowe dała nam mnóstwo ale to mnóstwo zadań z arytmetyki ! Strasznie się martwię, że tatuś nie będzie miał czasu by je rozwiązać, już chciałem o tym powiedzieć na głos w klasie, ale w porę się opamiętałem. Nikt poza mną i tatusiem nie wie o naszej genialnej współpracy!”
Niedawno Natalia Tur na swoim blogu nishka.pl opublikowała post „Twoje lekcje – twoja sprawa: nie odrabiam z dzieckiem lekcji”– i wywołała w rodzicielskiej blogosferze prawdziwą burzę. Tekst szybko został podłapany przez różne portale w sieci i przez internet przetoczyła się fala gorącej dyskusji. I z reguły, jak to u rodziców bywa, gdy chodzi o dobro ich dzieci, była to dyskusja pełna emocji, sprzecznych poglądów, wzajemnych przepychanek i częstych docinek. Obserwowana z boku szybko uwidoczniła podział na dwa skrajne obozy: tych, którzy podzielają zdanie Nishki i nie pomagają i tych, którzy pomagają. Niektórzy uplasowali się gdzieś pośrodku podkreślając, że nie pomagają, ale tylko dyskretnie nadzorują. Każda grupa wytoczyła ciężkie działa. Zwolennicy nieodrabiania pisali, że jest to sposób na naukę odpowiedzialności, wyrabianiem w dziecku samodzielności. Przeciwnicy z kolei zarzucali im brak odpowiedzialności za własne dziecko, pozostawienie dziecka samemu sobie, brak rodzicielskiego zainteresowania. Szybko pojawiły się argumenty o dziecięcym lenistwie, braku motywacji, że jeśli nie przypilnuję, to się sam nie nauczy. A nawet, że jak się ma córki, to może i można nie pilnować, ale synowie to już inna bajka. I co z dziećmi, które mają problemy w szkole, jakieś dysfunkcje, czy są po prostu powolniejsze? Read more