Blog psychologiczny

Ratunku! Moje dziecko się boi!

Dzisiejszy wpis chciałabym poświęcić dziecięcym lękom. Temat wydaje się zacny i bardzo ważny. Zwłaszcza w kontekście tego, co mówią mądre statystyki. A te donoszą, że jedno na troje dzieci, zanim dobije do swojej dorosłości, będzie mierzyć się w swoim życiu z jakąś formą zaburzeń lękowych, bardziej lub mniej nasilonych. A same zaburzenia lękowe są jednymi z najbardziej powszechnych problemów zdrowotnych współczesnego świata. Jednak oprócz tego, że temat zacny, ważny i powszechny, to też…sam w sobie fascynujący. Jak mam nadzieję przekonacie się niebawem.

Gdy lęk dziecka dotyka całą rodzinę

Dziecięce lęki żądzą się swoimi prawami. Zdaje się, że  jak mało które inne doświadczenie psychiczne, nie mogą istnieć w próżni. Kiedy dziecko zaczyna zmagać się z lękiem, to nie ma zmiłuj, cała rodzina zostaje w ten lęk wplątana. Bez względu na to, czy nam się to podoba czy nie. Obserwacje naukowców są w tym temacie bezwzględne-  nawet 95 % rodziców daje się porwać lękowi swojego dziecka. I, jak się za chwilę okaże, to porwanie wcale nie będzie dziecku służyć… Ten wzajemny taniec, do którego zaprasza nas lęk dziecka jest w rodzinach tak powszechny, że niektórzy psycholodzy zaczynają głośno mówić o tym, że dziecięce lęki powinny zmienić kategorie z indywidualnej diagnozy ( lękowe dziecko) do trudności interpersonalnych ( lęk jako problem całego systemu).

Na czym polega ten lękowy taniec i co sprawia, że tak łatwo dajemy się w niego wplątać ( tańcząc przy tym w rytm melodii, którą on sam nam wygrywa)? Zacznę od odpowiedzi na to drugie pytanie. Okazuje się bowiem, że to nic innego, jak nasza biologia i ewolucja sprawiają, że tak trudno nam radzić sobie z dziecięcymi lękami.

Lękowe wi-fi

Natura tak to sobie wymyśliła, że z chwilą przyjścia na świat dziecko jest zupełnie bezbronne i zależne od nas. I będzie jeszcze długi, długi czas. Bez dorosłego, jakiekolwiek szanse na przeżycie oscylują wokół zera. Mózg dziecka zostaje więc wyposażony w specjalne mechanizmy dedykowane przetrwaniu, jak np. ciało migdałowate. W momencie zagrożenia w układzie nerwowym dziecka zachodzi cała kaskada zmian nakierowana na jedno: włączenie alarmu w celu przywołania opiekuna. Za wszelką cenę! Ten proces nie miałby jednak większego sensu, gdyby mózg dorosłego nie został zaprogramowany do odpowiadania na ten alarm. Nasz mózg limbiczny ( emocjonalny) jest więc wyczulony na każdy, najmniejszy sygnał, który pojawia się w systemie naszego potomka o potencjalnym zagrożeniu. I wierzcie mi- nasz mózg limbiczny zrobi wszystko, aby tylko zapewnić ochronę dziecku. Nawet przed zagrożeniem, którego nie ma…

To, jak silnie ten biologiczny mechanizm działa pokazują np. badania z użyciem technik neuroobrazowania mózgu. Wyobraźcie sobie sytuację, w której dziecku wyświetlane zostają zdjęcia przedstawiające ‘straszne” twarze ( np. takie wyrażające złość). Mózg dziecka reaguje na nie poprzez wysoką aktywację w strukturach ciała migdałowatego- włącza się reakcja stresowa. Jednak zupełnie inaczej zadzieje się w przypadku, gdy w czasie oglądania tych zdjęć będzie towarzyszył małemu człowiekowi jego rodzic i trzymał go za rękę- ciało migdałowate się nie aktywuje! Mówiąc inaczej, obecność opiekuna w zarodku wyciszy reakcje stresową u dziecka. Prawdopodobnie ta magia zadzieje się za sprawą oksytocyny- hormonu przywiązania i miłości, która w jakiś ( niezbadany jeszcze do końca sposób) ma moc wyłączania alarmu w mózgu dziecka. Jest moc w relacji!

Nadwrażliwy alarm w samochodzie

Tak, problemem nie jest cały ten mechanizm, który przecież przez miliony lat zapewniał naszemu gatunkowi przeżycie. Największą trudnością jest to, że w dzisiejszych czasach lęk często zachowuje się niczym wadliwy system alarmowy w samochodzie. Zamiast ostrzegać w momentach realnego zagrożenia, jak włamanie, na wszelki wypadek uruchamia się też pod wpływem powiewu lekkiego wiatru czy kota, który przebiegł dwa metry od niego ( trochę w myśl starego porzekadła: strzeżonego Pan Bóg strzeże). No, posiadanie takiego nadwrażliwego alarmu w samochodzie potrafi wymęczyć. Z drugiej strony wyłączenie go też nie byłoby mądrą decyzją- w końcu kradzieże samochodu też się zdarzają, a my chcemy się przed nimi zabezpieczać. I tak źle, i tak nie dobrze!

Ale wracając do samego lękowego tańca, żeby zebrać i uporządkować to wszystko, co już wiemy. Z jednej strony widzimy ( i doświadczamy na sobie samych), jak silny mechanizm włącza się w dziecku i w nas, gdy pojawia się lęk- i jak zostaliśmy biologicznie uwrażliwieni na to, aby zapewnić naszemu potomstwu przetrwanie. Jeśli nie ominęliście akapitu dotyczącego badań nad obrazowaniem mózgu to zdajecie sobie również sprawę z tego, jak wielką moc mamy w wyciszaniu reakcji stresowej dziecka ( oksytocyna, oksytocyna, oksytocyna!) Z drugiej strony okazuje się, że w przypadku zaburzeń lękowych ten biologiczny taniec wcale nam nie służy. Wprost przeciwnie! Zamiast wyciszać lęk dziecka, porywa nas samych do niechcianego tańca. I finalnie powoduje, że lęk jeszcze bardziej się umacnia!

Gdy lęk przejmuje władzę

Jeśli jesteś rodzicem lękowego dziecka to wiesz o czym mówię. Zaczyna się od niewinnych ustępstw ( dobrze, możemy pójść dzisiaj dłuższą drogą jeśli tak bardzo boisz się tego psa), a niespodziewanie kończy na się na znacznej reorganizacji życia ( w wersji ekstremalnej :w ogóle unikamy miejsc, gdzie możemy napotkać jakiekolwiek psy). Oto moment, w którym to nie ty decydujesz- to lęk przejął władzę. Pomimo tego, że ciągle używa tych samych metod i kusi tym samym- “zrób tak, jak ci radzę to sobie pójdę. Odczepię się od twojego dziecka..”- my ciągle dajemy się na tą chwilę wytchnienia złapać. Bo faktycznie, ten nieproszony gość na moment odchodzi, tak jak obiecał. Tylko po to, aby za jakiś czas powrócić ze zdwojoną siłą.

Nauka w tym temacie jest zgodna: im więcej działań podejmujemy, aby dostosować się do lęku ( albo mówiąc potoczniej, aby go zredukować) tym silniejszy on się staje. Im bardziej wchodzimy z nim w układy i słuchamy tego, co nam doradza- tym on sam nabiera mocy:

lęk u dziecka

 

Dlaczego tak się dzieje? W gruncie rzeczy sprawa jest prosta: nie dajemy sobie szansy sprawdzić, czy tak naprawdę jest się czego bać. Wracając do porównania lęku do nadwrażliwego alarmu w samochodzie: kiedy za każdym razem podskakujesz, wybiegasz z domu i z niepokojem obchodzisz cały samochód w poszukiwaniu oznak najmniejszego zagrożenia, twój system alarmowy nabiera przekonania, że należycie wypełnił swoje zadanie. Będzie więc kontynuował swoją dotychczasową pracę. Zupełnie inaczej sytuacja będzie wyglądać w momencie, w którym słysząc alarm wyjrzysz tylko przez żaluzje, sprawdzisz czy faktycznie trzeba reagować.. i wrócisz do swoich zajęć. Widząc brak twojego zainteresowania, alarm po pewnym czasie lepiej nauczy się rozróżniać faktyczne momenty zagrożenia od tych, którymi nie trzeba sobie zaprzątać elektroniki.

Nie ochraniaj, ale wspieraj

Jednym z najważniejszych pytań, które jako rodzic musisz mieć w głowie jest: czy w tej sytuacji naprawdę istnieje realne zagrożenie dla mojego dziecka? Jeśli odpowiedź brzmi: tak- należy podjąć kroki, aby ochronić dziecko ( w starciu z tygrysem szablo-zębnym nie ma co się zastanawiać. Po prostu bierzesz dziecko pod pachę i ewakuujesz je z niebezpiecznego miejsca). Jeśli odpowiedzią jest: nie ( przykładowo: jakie realne zagrożenie jest w sytuacji przejścia obok małego psa czy zostania pod opieką taty, gdy ty idziesz na zakupy?)  zamiast ochrony przed trudnościami powinieneś zaoferować dziecku swoje wsparcie w ich przezwyciężaniu. Wybierając w tej sytuacji ochronę nieświadomie potwierdzasz sobie i dziecku, że  jest się czego bać…I tym samym kalibrujesz system alarmowy do dalszej, wytężonej ( i zupełnie niepotrzebnej) pracy!

Zastanów się, czego tak naprawdę boisz się w sytuacji, gdy nie ma realnego zagrożenia?

Jeśli dasz sobie chwilę, aby odpowiedzieć na to pytanie, to zapewne odkryjesz, że tym, czego najbardziej się boisz to samego lęku! Naukowcy mają jednak dla nas jedno złote przesłanie jeśli chodzi o doświadczanie lęku ( i o dziwo, jak rzadko są tutaj zgodni!)- lęk nie jest w stanie wyrządzi twojemu dziecku ( ani tobie) krzywdy! Wprawdzie jego odczuwanie jest niekomfortowe, ale on sam w sobie nie ma żadnej mocy sprawczej, żeby w jakikolwiek sposób zagrażać naszemu życiu i zdrowiu. Jest zupełnie nieszkodliwy. To tylko emocja.

Jak przełożyć tę wiedzę na nasze rodzicielskie działania? Badania naukowe wskazują, że w procesie oswajania dziecięcych lęków najlepiej sprawdzi się metoda dwóch kroków:

oswajanie dziecięcych lęków

 

Jak te dwa kroki wyglądają w praktyce? Rozpatrzmy powyżej już opisaną sytuację, w której zauważamy, że nasze dziecko boi się psów. Pierwszym krokiem będzie zadanie sobie pytania: czy w tej sytuacji istnieje dla mojego dziecka realne zagrożenia? Zapewne odpowiedzią, która się w tobie pojawi będzie: nie. W tym wypadku wiesz już, że twojemu dziecku nie będzie potrzebna twoja ochrona ( w postaci np. unikania psów), ale wsparcie- aby jego system alarmowy nauczył się, że w nie ma się czego obawiać, że jest bezpieczny. Wsparcie zaś najlepiej oprzeć na strategii dwóch kroków. Uprawomocnieniu i akceptacji lęku dziecka oraz dania mu jasnego przekazu, który potwierdza naszą pewność, że dziecko będzie wstanie ( być może przy naszej pomocy) poradzić sobie z trudną sytuacją. Głośno też przekazujemy dziecku, że my sami nie będziemy wchodzić w unikanie/podporządkowywanie się jego lękom ( np. nie będziemy wybierać dłuższej drogi z lęku dziecka przed napotkaniem psa). Z ważnego powodu- bo je kochamy i chcemy mu pomóc:

W skrócie można powiedzieć, że zawierają się one w następującym komunikacie:

dziecięce lęki

 

Naucz mnie produkować własną oksytocynę

Ależ długi ten artykuł wyszedł! A tu jeszcze mam dla was na koniec tak ważną informację do przekazania! Wspieranie dziecka w pokonywaniu jego lęków nie tylko długoterminowo pomoże mu lepiej radzić sobie z wyzwaniami ( i tym samym przełoży się to na jego pewność siebie )- ale też realnie wpłynie na lepsze funkcjonowanie neuroprzekaźników w jego mózgu.  Okazuje się bowiem, że w u lękowych dzieci obserwujemy niższy poziom oksytocyny ( pamiętacie? to ten hormon ‘miłości i przywiązania’, który ma wpływ na wyciszanie aktywacji naszego systemu alarmowego).  Inaczej mówiąc, te młode osobniki są bardziej zależne od obecności swoich opiekunów w wyciszaniu reakcji stresowej. Na krótką metę ten mechanizm świetnie się sprawdza. Okazuje się jednak, że gdy rodzic stale pełni funkcje ochraniającą  ( zwłaszcza w sytuacjach, gdy nie ma realnego zagrożenia) to mózg dziecka nie ma możliwości nauczyć się samodzielnie produkować odpowiedniej dla siebie ilości oksytocyny- a więc i samodzielnie wyłączać swojej reakcji stresowej.  Badania pokazują jednak, że gdy dziecko otrzyma od nas wsparcie i nauczy się radzić ze swoim lękiem ( metoda dwóch kroków) to przełoży się to również na lepszą ‘dystrybucję’ oksytocyny w jego własnym systemie!

 

PS.  jeśli do tej pory łapaliśmy się na tym, że razem z dzieckiem tańczyliśmy w rytm melodii, którą grał nam lęk,  zmiana w naszych przyzwyczajeniach może nie być łatwa.  Dajmy sobie czas. Być może dobrym pomysłem będzie też wsparcie psychologa czy psychoterapeuty w tym procesie.

 

źródła:

Salivary oxytocin in clinically anxious youth: Associations with separation anxiety and family accommodation. Lebowitz ER, Leckman JF, Feldman R, Zagoory-Sharon O, McDonald N, Silverman WK. Salivary oxytocin in clinically anxious youth: Associations with separation anxiety and family accommodation. Psychoneuroendocrinology 2016, 65:35-43. 2016

Family accommodation in pediatric anxiety disorders. Lebowitz ER, Woolston J, Bar-Haim Y, Calvocoressi L, Dauser C, Warnick E, Scahill L, Chakir AR, Shechner T, Hermes H, Vitulano LA, King RA, Leckman JF. Family accommodation in pediatric anxiety disorders. Depression And Anxiety 2013, 30:47-54. 2013

Comparing family accommodation in pediatric obsessive-compulsive disorder, anxiety disorders, and nonanxious children. Lebowitz ER, Scharfstein LA, Jones J. Comparing family accommodation in pediatric obsessive-compulsive disorder, anxiety disorders, and nonanxious children. Depression And Anxiety 2014, 31:1018-25. 2014

Avoidance moderates the association between mothers’ and children’s fears: findings from a novel motion-tracking behavioral assessment. Lebowitz ER, Shic F, Campbell D, MacLeod J, Silverman WK. Avoidance moderates the association between mothers’ and children’s fears: findings from a novel motion-tracking behavioral assessment. Depression And Anxiety 2015, 32:91-8. 2015

Write a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pozwól mi płakać ze smutku i krzyczeć ze zranienia

Dziecięce emocje mają w sobie pewnego rodzaju czystość. Jak mały człowiek się smuci- to się smuci. Jak się złości- …

Emocje: ciekawostki, które pomogą ci je lepiej zrozumieć

Emocje to fascynująca sprawa! Dlatego dzisiaj chciałabym podzielić się z wami kilkoma ciekawostkami dotyczącymi świata …

Dziecięce emocje: pięć pułapek, w które najczęściej wpadamy

W tym artykule chciałabym podzielić się z wami najczęstszymi pułapkami, w które możemy wpaść, kiedy przychodzi mierzyć …