Blog psychologiczny

Sposób na małego ( i większego) złośnika

Ostatnio wpadł mi w ręce ciekawy artykuł dotyczący wychowywania dzieci przez Innuitów- grupę rdzennych mieszkańców  obszarów arktycznych i subarktycznych. Ciekawy o tyle, że okazuje się, że mieszkańcy tych zimnych regionów sami cechują się wyjątkowo ciepłym stosunkiem do swoich latorośli. W powszechnej społecznej opinii, przekazywanej z pokolenia na pokolenie, kładzie się ogromny nacisk na wychowywanie dzieci bez krzyku, gróźb czy kar. Dla Innuitów sam pomysł karania małego człowieka za jego napady furii/ histerii czy wysyłanie go w miejsce odosobnienia, żeby się uspokoił wydaje się absurdalny. Jedyne na co przekładają się takie metody, to szybki wzrost twojego tętna- mawiają ci mieszkańcy Arktyki.

Dziecięce emocje: zamiast gasić pożary, naucz dziecko radzić sobie z ogniem

W takim momencie możemy zacząć się zastanawiać, czy to podejście, które dla wielu rodziców w innych częściach świata wydawać się będzie zbytnią pobłażliwością, nie przełoży się na wychowanie przysłowiowych “małych potworów.” Otóż nic bardziej mylnego! Okazuje się bowiem, że te dzieci w przyszłości wyrastają na dorosłych, którzy świetnie potrafią radzić sobie z emocjami. A przynajmniej na to wskazują obserwacje badaczy, którzy opisują, że Innuici sprawiają wrażenie wyjątkowo spokojnych i opanowanych, potrafiących zachować zimną krew w najbardziej stresujących warunkach…Jak to możliwe?

W książkach dotyczących podejścia Innuitów do wychowywania dzieci znajdziecie różne metody, jednak większość z nich sprowadza się do jednego: zamiast skupiać się na gaszeniu pożarów, lepiej uczyć dzieci zawczasu radzić sobie z ogniem. Czyli trochę inaczej niż my, którzy ciągle poszukujemy sposobów na to, co robić, gdy dziecko znajduje się w intensywnych emocjach, ma napad histerii czy furii…Zadaje się, że Innuici intuicyjnie odkryli to, co my dzisiaj wiemy od naukowców- że w momencie intensywnego, emocjonalnego pobudzenia właściwie nie można zrobić nic. No, może z wyjątkiem przeczekania i zadbania o to, żeby samemu nie dać się porwać silnym emocjom. To nie jest czas na dawanie lekcji w zakresie radzenia sobie z emocjami, uczenie, wyciąganie konsekwencji, instruowanie itd. Nasz mózg w intensywnych emocjach jest mózgiem pracującym w trybie Offline, krzyczącym: nie ma zasięgu. To mózg na NIE, w pełnym tego słowa znaczeniu.

To, na co stawiają w swoim wychowaniu Innuici to na naukę radzenia sobie z emocjonalnym pożarem. Zostając przy metaforze strażackiej- zanim strażak zostanie dopuszczony do prawdziwej akcji, najpierw przechodzi żmudny trening w ‘bezpiecznych’ warunkach. Aby poradzić sobie z czekającym go wyzwaniem, jego ciało i mózg potrzebuje wpierw nauczyć się reagować- czasem zupełnie kontr intuicyjnie do tego, co może w warunkach zagrożenia życia podpowiadać system nerwowy. Podobnie, jak nasze intensywne emocje nie zawsze dobrze nam doradzają w momencie wybuchu, gdy np. krzyczą: ugryź, pobij, kopnij, rozwal, obraź, ucieknij.

Aktywuj Mózg na TAK

Jak więc wygląda ten emocjonalny ‘ trening’ u Innuitów? Rządzi się dwoma złotymi zasadami.

Po pierwsze: radzić sobie z emocjami najlepiej uczyć się ‘ na sucho’- gdy nasz mózg znajduje się w stanie zintegrowania. To moment, w którym kora czołowa ( nasza myśląca, mózgowa czapeczka) dobrze okrywa niższe ewolucyjnie obszary mózgu ( takie jak mózg limbiczny i gadzi). To zintegrowanie przekłada się na to, że nasze ciało i głowa są po prostu otwarte na naukę, współpracę, szukanie nowych rozwiązań, całościowe analizowanie sytuacji i wyciąganie wniosków.

Po drugie: wykorzystujemy zabawę! ( która jeszcze bardziej pobudza naszą myśląca czapeczkę do działania poprzez pozytywne emocje).

Jak to wygląda w praktyce? Powiedzmy, że zauważamy, że nasze dziecko doświadcza powtarzających się trudności w radzeniu sobie z emocjami w sytuacji, gdy inne dziecko nie chce się z nim podzielić zabawką na podwórku. ” Nie” kolegi jest w tym momencie tak dużym zapalnikiem dla naszej pociechy, że reaguje na nie histerią i biciem. Ta intensywna reakcja uświadamia, że mózg naszego dziecka działa właśnie w trybie Offline- co oznacza, że nasze tłumaczenia, przekonywania, porównywania, kary, groźby czy przekupstwa na niewiele się zdadzą. W takiej sytuacji ( w zależności od intensywności emocji) możemy albo odzwierciedlić przeżycia dziecka, mówiąc coś na zasadzie: “widzę, że bardzo byś chciał mieć taki samochodzik i że naprawdę jest ci przykro, że kolega nie chce ci go pożyczyć” albo/ i  zabrać je w ustronne miejsce, aby pomóc mu wyciszyć się z dala od stresującej sytuacji [ to jest przykład gaszenia pożaru].

Chcąc jednak przygotować naszą pociechę zawczasu na kolejną taką sytuację, możemy skorzystać z mądrości Innuitów… i wykorzystać moc zabawy, aby w ten przepracować trudne emocje.  Kiedy i my i nasze dziecko jesteśmy w dobrym nastroju, proponujemy mu wspólną zabawę w ” to-moje-nie-dam-ci-tego”. Jak się zapewne domyślacie, zabawa będzie polegała na tym, aby wspólnie pobawić się sytuacją podwórkową. Rodzic może wcielać się / odgrywać rolę kolegi, który nie chce się podzielić zabawką. Następnie warto zamienić się rolami. Możemy tez wykorzystać pluszaki czy ulubione zabawki, które będą znajdować się w podobnej sytuacji. W czasie zabawy staramy się dodatkowo pobudzać płaty czołowe naszego dziecka do pracy,  zastanawiając się, jakie istnieją inne, możliwe sposoby reagowania na odmowę kolegi ( nawet te najbardziej absurdalne!), a także sami modelujemy różne reakcje, pytając dziecka, jak mu było w różnych sytuacjach. Wspólnie możemy wybrać jedną najlepszą metodę reagowania, aby móc ją przetestować w prawdziwych, podwórkowych warunkach. Ważne, żeby cały ten ‘ trening’ był przyjemny i zabawny. Duża dawka śmiechu jest jak najbardziej wskazana.

” Zabawa jest fajna, ale jest też pełna ukrytych znaczeń i bardzo złożona, Im inteligentniejsze zwierzę, tym więcej czasu poświęca na zabawę. (…) Człowiek zdobywa wiedzę o świecie i sobie samym dzięki odkrywaniu ich przez praktykę ( a nie poprzez gadanie- dodałabym). Część procesu uczenia się po prostu dzieje się sama, towarzysząc naszemu życiu, lecz inna część zachodzi właśnie przez zabawę.

Lawrence J. Cohen

 

więcej o wychowaniu przez Innuitów przeczytacie tu ( po angielsku)

książka, która pomoże wam wykorzystać zabawę w codziennych wyzwaniach

darmowy ebook o dziecięcych emocjach

 

1 Comment

  • Wychowanietoprzygoda

    Bardzo podoba mi się przykład postepowania Inuitów: przygotować dziecko na trudność, która może pojawić się w przeszłości. A użycie do tego zabawy to chyba najlepsza metoda jaka istnieje. Uwielbiam książkę Lawrence’a Cohen’a: uważam, że każdy rodzic powinien się z nią zapoznać. Pozdrawiam serdecznie!

  • Write a Comment

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    pozwól mi płakać ze smutku i krzyczeć ze zranienia

    Dziecięce emocje mają w sobie pewnego rodzaju czystość. Jak mały człowiek się smuci- to się smuci. Jak się złości- …

    Emocje: ciekawostki, które pomogą ci je lepiej zrozumieć

    Emocje to fascynująca sprawa! Dlatego dzisiaj chciałabym podzielić się z wami kilkoma ciekawostkami dotyczącymi świata …

    Dziecięce emocje: pięć pułapek, w które najczęściej wpadamy

    W tym artykule chciałabym podzielić się z wami najczęstszymi pułapkami, w które możemy wpaść, kiedy przychodzi mierzyć …