teoria, która pomoże ci lepiej reagować na emocje dziecka
Chciałabym przybliżyć wam dzisiaj pewną teorią psychologiczną, która w bardzo dobry sposób pokazuje, jak ważna w rozwoju emocjonalnym dziecka jest nasza odpowiedź na jego wewnętrzne przeżycia. Koncepcja ta jest o tyle cenna, że z jednej strony bardzo dobrze opisuje biologię emocji, a z drugiej uwydatnia rolę środowiska społecznego i tego, jak może ono wspierać lub zaburzać emocjonalny rozwój. Mam nadzieję, że teoria biospołeczna będzie dla was pomocnym źródłem rozumienia świata dziecięcych emocji.
Biologiczna wrażliwość na emocje
Jedne dzieci są z natury niskie, inne wysokie, a większość mieści się w pewnej średniej. Podobnie jest z biologiczną wrażliwością na emocje. Niektóre dzieci są bardziej spokojne, zaś inne impulsywne, reaktywne i tym samym doświadczające silniejszych emocji, z którymi trudniej będzie sobie poradzić. Te różnice widać już często na sali poporodowej. Co ciekawe, im więcej wiemy o mózgu i jego pracy, tym więcej zdobywamy potwierdzeń, że pewne ośrodki odpowiadające za emocje wyglądają inaczej u osób, które doświadczają dysregulacji emocji i zachowań. Ich mózg jest od początku biologicznie uwarunkowany na większą emocjonalną wrażliwość.
Kiedy psycholodzy mówią o dużej biologicznej emocjonalnej wrażliwości mają tak naprawdę na myśli trzy jej komponenty: (1) wysoką emocjonalną podatność na zranienia, (2) dużą reaktywność emocjonalną oraz (3) wolny powrót do normy. Przyjrzyjmy się pokrótce każdemu z tych czynników, bo ich zrozumienie pomaga uświadomić sobie, dlaczego pewnym dzieciom jest z natury trudniej radzić sobie z emocjami.
Duża podatność na zranienia
Z podatnością na zranienia jest jak z alergią na pyłki. Przykładowo, mamy teraz piękną wiosnę i osoby, które są uczulone na pyłki drzew zaczynają kichać i łzawić, podczas gdy dla innych te alergeny pozostają zupełnie obojętne. Dla tych szczęśliwców, którzy nie są alergikami, to co lata w powietrzu pozostaje prawie nieodczuwalne. Jednak osoby, które są uczulone doświadczają wielu przykrych objawów. Podobnie jest z podatnością na zranienia. Niektórzy mają biologicznie ‘grubszą emocjonalną skórę’, zaś inni tylko jej cienką warstewkę, przez co będą reagować silniej na doświadczane emocje i będą one dla nich bardziej dotkliwe ( tak, jak dotkliwe są dla alergików pyłki w powietrzu).
Duża reaktywność
Reaktywność emocjonalna to nic innego jak siła i intensywność doświadczanych emocji. Osoby o dużej reaktywności nie czują smutku- one od razu doświadczają rozpaczy. Nie irytują się, tylko od razu wybuchają, kipiąc z wściekłości. Nie odczuwają lęku, bo od razu wpadają w stan przerażenia. Brakuje stanów pośrednich, delikatnych emocjonalnych półtonów. Przy dużej reaktywności emocje od razu osiągają najwyższe pułapy intensywności i siły. A im silniejsze emocje tym trudniej sobie z nimi poradzić.
Wolny powrót do normy
Emocje można porównać do fali. Tak jak fala rosną ( przy wysokiej reaktywności bardzo szybko), osiągają swój punkt szczytowy, po czym tracą na swojej intensywności i opadają. Dla większości osób emocjonalny przypływ nie trwa długo, zazwyczaj zamyka się w 5-10 minutach. Jednak dla niektórych, czas powrotu do emocjonalnej równowagi rozciąga się na kolejne godziny, a nawet dni. Dlaczego tak się dzieje? Wyobraźcie sobie ogień w kominku. Jeśli polana są już dobrze rozpalone, będą bardzo długo się palić. Osoby, które są biologicznie bardziej podatne, a przy tym intensywniej doświadczają emocji, w stanie zapalenia emocjonalnego stają się jeszcze bardziej wrażliwe na drobiazgi, które dodatkowo podsycają ich emocje. Dobrze rozpalone polano nie jest łatwo ugasić. Trudno się uspokoić, gdy emocje ciągle się w nakręcają.
Czego najbardziej potrzeba dziecku biologicznie uwrażliwionemu na emocje?
Po pierwsze, bezpiecznej relacji z opiekunem, który pomoże mu te emocje uprawomocnić, nazwać i uporządkować. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ, jak pokazuje neurobiologia interpersonalna to jedyna skuteczna metoda wyciszania emocji. Aby dziecko mogło nauczyć się regulować swoje emocje musi czuć, że jego emocje są akceptowane i ważne. W ten sposób uczy się ono dostrzegać swój wewnętrzny świat i go rozumieć.
Im lepiej dorosły będzie sobie radził z własnymi emocjami, tym efektywniej będzie mógł wspierać w tym dziecko.
Kluczowym aspektem radzenia sobie z emocjami dziecka jest ich uprawomocnienie, czyli danie małemu człowiekowi prawa do ich przeżywania. Przeciwieństwem uprawomocnienia jest unieważnienie. Środowisko unieważniające to takie, w których dziecko otrzymuje od innych komunikat, że jego emocje, potrzeby, myśli nie są ważne. Taki przekaz powoduje i wzmacnia dysregulację emocji ( problemy w radzeniu sobie z emocjami).
Istnieją trzy typy unieważnienia.
Unieważnienia 1: Myśli, uczucia, potrzeby i zachowania nie są ważne.
Przykład pierwszy z brzegu. Dziecko biegnie po chodniku, potka się i przewraca. Zaczyna płakać. Rodzic reaguje mówiąc: i po co tak szybko biegłeś? mówiłam ci, żebyś uważał! Dziecko może też usłyszeć w tej sytuacji: po co tak płaczesz, to tylko stłuczone kolano, nie ma co robić afery.
Obie reakcje rodzica są unieważniające ponieważ zupełnie pomijają emocje dziecka w tej sytuacji. Słysząc pierwszy komunikat poczuje się ono winne, że się przewróciło, tym samym nie ma prawa do łez i smutku. W drugiej rodzic bagatelizuje i umniejsza emocje dziecka.
Ten typ unieważnienia powoduje, że dziecko przestaje ufać w to, co czuje, myśli i potrzebuje. Zaczyna tłumić i zaprzeczać swoim emocjom, potrzebom. I tym samym staje się wrogiem samego siebie, który zaczyna sam siebie unieważniać, krytykować, tłamsić. W dziecku powstaje wewnętrzny przekaz, który nakazuje: nie wolno czuć pewnych emocji, nie powinno się myśleć w ten sposób, nie ma prawa mówić o swoich potrzebach. Wyparte i tłumione emocje przyczyniają się i pogłębiają stany depresyjne.
Unieważnienia 2: Ignorowanie emocji na niższym poziomie i gaszenie burz
Wracając do wcześniejszego przykładu z upadkiem na chodniku. Wyobraźmy sobie, że dziecko się przewróciło, z oczu zaczynają płynąć mu łzy, że jest przestraszone. Podchodzimy więc i mówimy: oj, nic się przecież nie stało. Nie przejmuj się. W tym momencie maluch zaczyna płakać jeszcze bardziej, rozpacza z powodu swojego upadku. Dorosły widząc silne emocje pociesza dziecko, chcąc je uspokoić mówi nawet: widzę, jak mocno boli. Nakleimy piękny plasterek, a może pójdziemy do sklepu po ten samochodzik, który ci się podobał, co? To poprawi ci humor.
Jak rozumieć powyższą sytuację? Rodzic zbagatelizował początkowy płacz i strach dziecka spowodowany upadkiem. Maluch poczuł się niezrozumiany przez dorosłego, zaczął więc wysyłać silniejszy emocjonalny przekaz w stronę opiekuna. W tym momencie rodzic dał dziecku swoją opiekę i uwagę, a nawet nagrodę-pocieszenie w postaci propozycji kupienia nowej zabawki. Jeśli taka sytuacja często się powtarza, uczy ona małego człowieka, że tylko jego bardzo silne emocje są brane pod uwagę. Wzmacnia to wysoką reaktywność emocjonalną ( szybkie uruchamianie się intensywnych emocji), bo tylko ta ona okazuje się być skuteczną ‘ strategią’ dbania o swoje potrzeby.
Unieważnienie 3: Przecież to takie proste
Zapewne ten typ unieważnienia zaczyna się mocno pokazywać z chwilą rozpoczęcia przez dziecko edukacji. Dziecko przychodzi do domu z gorszą oceną i słyszy: następnym razem bardziej się przyłożysz to dostaniesz piątkę. Latorośl mówi, że nie radzi sobie z pracami domowymi i słyszy: po prostu usiądź i je zrób, zamiast marudzić. Prosi nas o pomoc w matematyce, a dorosły mówi: przecież to łatwe, po prostu się skup.
Ten typ unieważnienia można określić jako- na wszystko jest rozwiązanie, wystarczy chcieć. Problem zaczyna się w momencie, kiedy dla dziecka pewne rzeczy są bardzo trudne do przejścia, a w odpowiedzi dostaje przekaz, że przecież to takie proste. Taka sytuacja nie tylko rodzi w młodym człowieku poczucie odrzucenia, złości, a nawet bezradności, ale także buduje w nim nierealistyczne oczekiwania i cele.
Gdy wszystko się zapętla
Dzieci, które są biologicznie wrażliwe na emocje potrzebują najwięcej wsparcia, aby nauczyć się regulować swoje emocje. Jednym z kluczowych aspektów jest dawanie małemu człowiekowi przestrzeni na jego wewnętrzny świat i umiejętność uprawomocnienia jego emocji, myśli i potrzeb. Niestety, to co łatwo powiedzieć, to wyjątkowo trudno zrobić! Trudności tego wyzwania doświadczają przede wszystkim rodzice maluchów, które są emocjonalnie wrażliwe: wyjątkowo podatne na zranienia, wysoko reaktywne, które trudno ukoić. A im trudniej dorosłym akceptować i rozumieć emocje i potrzeby dziecka, tym bardziej będzie się ono nakręcać i wzmacniać swoją emocjonalną nadwrażliwość.
źródło:
Jill H. Rathus , Alec L. Miller, Terapia dialektyczno-behawioralna (DBT) młodzieży, wydawnictwo uniwersytetu jagiellońskiego 2018
Write a Comment