uczymy czytać od pieluszek
Większość z rodziców chce, żeby ich dzieci czytały ( dla nauczycieli to nawet nie kwestia chcenia, ale zawodowej konieczności). Zdajemy sobie sprawę, że czytanie książek stymuluje poznawczo, poszerza horyzonty, rozwija wyobraźnię. Co więcej, badania pokazują, że osoby, które ćwiczą swój intelekt przez całe życie ( a czytanie książek też zawiera się w tej kategorii) zapobiega wystąpieniu chorób neurodegeneracyjnych takich jak demencja czy choroba Alzheimera. Zalet w byciu molem książkowym jest więc wiele. Pomimo to, jak pokazują statystyki , pod względem czytelnictwa jesteśmy na szarym końcu Europy- ponad 19 milionów Polaków nie przeczytało w zeszłym roku nawet fragmentu książki. Tyle tytułem wstępu, bo miało być przecież o dzieciach.
Metoda Domana czyli marketingowy sukces bez pokrycia
W kraju, w którym czytanie nie jest trendy, wyjątkowo modne jest uczenie czytać dzieci już od wieku pieluszkowego. Chyba nikogo już nie dziwią liczne zapytania na forach internetowych mam kilkomiesięcznych niemowląt, czy powinny już zacząć pokazywać swojemu szkrabowi zestaw odpowiednio przygotowanych kart do ćwiczeń. [ dla niewtajemniczonych: metoda Domana zakłada, że poprzez odpowiednią prezentację dziecku kart z napisami słów jesteśmy wstanie nauczyć niemowlaka czytać, a nawet usprawnić jego inteligencję, rozwój poznawczy itp.]. Fenomen wiary w czytanie globalne jest o tyle niezwykły, że żadne rzetelne wyniki badań naukowych nie potwierdziły jakiejkolwiek skuteczności tej metody. Chociaż zawsze znajdzie się mama Zosi, która ma koleżankę Kasię, której córka kuzynki z Kołobrzegu, dzięki metodzie Domana, w wieku 1,5 roku nauczyła się płynnie czytać. Te doniesienia są o tyle niezwykłe, że przeczy im podstawowa wiedza z neuropsychologii i neuronauk.
Podsumowując: jeśli zdecydujecie się na naukę czytania za pomocą metody Domana to powinniście wiedzieć dwie rzeczy. Po pierwszy: nikt nie udowodnił naukowo, że ona działa. Po drugie: wiele badań z dziedziny neuronauk pokazało, że nie działa (bo mózg w ten sposób nie uczy się czytać)- a dodatkowo jej stosowanie może przynosić katastrofalne skutki np. w wypadku dyslektyków.
Ok, to co zamiast kartek?
Wiemy już, że nauka pokazuje, że czytanie globalne może nie być najlepszym pomysłem na stymulowanie rozwoju dziecku w zakresie czytania. Nikt jednak nie lubi pozostawać z pustymi rękami. Jeśli mamy potrzebę wspomagania rozwoju dziecka od najmłodszych lat, to jak możemy pomóc mu w uczeniu się czytać? Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Istnieją metody potwierdzone naukowo, które dają nam skuteczne narzędzia rozwijania czytelnictwa już od pieluszki. A do tego są darmowe!
Po pierwsze: rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Jeśli chcesz, żeby twoje dziecko w przyszłości nie miało problemów z nauką czytania, to od pierwszych chwil życia rozmawiaj z maluchem. Nazywaj jego emocje, przedmioty, wydarzenia, sytuacje itp. Zadawaj pytania i cierpliwie odpowiadaj na tysiące zadawanych ci pytań. Badania pokazują, że jednym z najlepszych wyznaczników przyszłego sukcesu edukacyjnego dziecka jest ilość i złożoność słów, jakie słyszy ono w ciągu dnia. Ale to nie wszystko. Zasób słów i związana z tym zasobem wiedza o świecie, jak nic innego wpływa na skuteczność uczenia się czytać. Proste: aby móc efektywnie czytać, trzeba rozumieć, co się czyta.
Po drugie: śpiewaj, rymuj, muzykuj (rytm!) i ćwicz małą motorykę dłoni. Tak. Nauczycielki w przedszkolu naprawdę wiedzą co robią, kiedy zachęcają dzieci do wspólnych rymowanek , śpiewów, rytmicznego tupania i lepienia z plasteliny.
Po trzecie: czytaj, czytaj i jeszcze raz czytaj. Czytaj z dzieckiem. Czytając z dzieckiem od najmłodszych lat wprowadzasz nawyk przebywania z książką. Ale to nie wszystko. Najważniejszym aspektem wspólnego czytania jest fakt, że w ten sposób budujesz w dziecku emocjonalne skojarzenie pomiędzy czytaniem a poczuciem bliskości, odprężeniem, czasem tylko dla dziecka, przyjemnością. To na tych skojarzeniach będzie się w przyszłości tworzyć motywacja do czytania dziecka. A jak wiemy motywacja to już połowa sukcesu.
Po czwarte: czytaj sam. Przy całej tej pogoni za uczeniem dziecka czytać, nie zapomnij, aby czytać samemu. Dzieci uczą się przez obserwowanie i modelowanie. To zapewne dlatego jednym z najlepszych wyznaczników tego, czy twoje dziecko będzie w przyszłości samodzielnie i z chęcią sięgać po lekturę, jest ilość książek, jaką był/jest otoczony w domu. Zainwestuj w biblioteczkę, albo kartę do dobrej biblioteki.
Aż wreszcie przychodzi nauka prawdziwego czytania
Ok, wydaje się, że dziecko lubi książki i wspólne czytanie z rodzicem. Ale gdy przychodzi “ten czas” nie chce czytać samodzielnie. Co robić?
Nie wpadać w panikę. Zamiast zmuszać i przekupywać (np. nagrodami, tablicami motywacyjnymi) szukać przyczyn. Sprawdzić, gdzie może leżeć problem: czasem to wada wzroku, czasem nadmierne przeciążenie bodźcami np. telewizor grający w tle, czy przeżywane przez dziecko problemy emocjonalne, które nie pozwalają mu się skupić. Bywa, że zniechęcenie do czytania wynika z dysleksji.
A czasem pomaga po prostu czas.
Jeśli dziecko nie chce samodzielnie czytać, nie karz go dodatkowo, odbierając mu czas spędzony na wspólnym czytaniu ( w myśl rad udzielanych przez dobre ciotki: “nie będziesz mu czytać, to będzie musiał czytać sobie sam”). Negatywna motywacja w tym wypadku raczej nie zadziała, za to spowoduje, że dziecko zacznie kojarzyć czytanie z trudnymi emocjami: odrzuceniem, frustracją, złością- co nie pomoże mu budować pozytywnej motywacji i przyjemności płynącej z czytania.
Jak to się robi w Finlandii?
W Polsce mamy tendencję do rzucania dzieci na głęboką wodę. Mały uczeń przychodzi do szkoły i bach! literki. Pół biedy, jeśli dziecko wie, po co mu ta nauka literek będzie przydatna ( ale ten z reguły dobrze poznał już cały alfabet na etapie przedszkola). Gorzej jeśli sam nie czuje takiej potrzeby.
Tymczasem w Finlandii pierwszy rok nauki czytania to przede wszystkim kreowanie potrzeb i budowanie zainteresowań słowem pisanym. Codziennie nauczyciel pojawia się w klasie z dwoma koszami wypełnionymi po brzegi książkami, a jednym obowiązkiem dzieci jest obcowanie z wybraną przez siebie książką przez określony czas. Dzieci rozkładają się więc wygodnie na podłodze, na krzesełkach i na poduszkach, aby przeglądać książki i obrazki. Czasem, aby wyłapywać literki i sylaby. Ci, co chcą zaczynają uczyć się czytać korzystając z pomocy nauczyciela. Co ciekawe, po roku takiej nauki większość z dzieci samodzielnie czyta….
http://wyborcza.pl/piatekekstra/1,142298,17297141,Badanie_czytelnictwa__6_milionow_Polakow_poza_kultura.html
Write a Comment