Z pokolenia na pokolenie
Wykapana mama! Wypisz wymaluj czysty tata! Wpisał się w naszą rodzinę… Przyznacie, że to jedne z tych komunikatów, którymi są zasypywani świeżo upieczeni rodzice. U najmłodszych doszukujemy się wszelkich, nawet najmniejszych źródeł genetycznego podobieństwa- nieważne czy w postaci charakterystycznego kształtu uszu czy koloru oczu. Wiemy, że z początkowego połączenia dwóch komórek rozrodczych powstanie niepowtarzalny, ale jakże i podobny do nas osobnik.
Czy zastanawialiście się jednak, jak to się dzieje, że nie tylko w kwestii biologicznego podobieństwa, jak to mówią ‘nie daleko pada jabłko od jabłoni’? Jak to możliwe, że nasz potomek nie tylko dzieli z nami ten sam kolor oczu, ale też podobne reakcje emocjonalne i zachowania? Przykładowo, gdy jesteśmy wkurzeni to warczymy na wszystkich dookoła… i widzimy, że nasze dziecko w złości furczy i burczy tak mocno, że nie da się do niego podejść. Kiedy coś nie idzie po naszej myśli zaczynamy obwiniać innych ( lub siebie) … i dostrzegamy, że nasza latorośl w trudnych momentach robi to samo. W kontaktach z nowymi ludźmi czujemy się niezręcznie, więc szukamy schronienia w naszej bezpiecznej skorupie… i pewnego dnia z przerażeniem odkrywamy, że nasze dziecko też nie jest pewne nawiązując nowe znajomości. Czasem wręcz łapiemy się na tym, że nasz potomek, zwłaszcza w trudnych momentach, zachowuje się jak mała kopia nas samych- mówi podobne rzeczy, zachowuje się w podobny sposób, sięga po podobne strategie działania. Odkrycie u dziecka tych psychologicznych podobieństw do łatwych nie należy. Jak za sprawą podejrzanej, czarnej magii okazuje się, że mały człowiek ‘odziedziczył’ po nas te najbardziej przez nas samych nielubiane części. Kto by chciał mieć lustro w domu, które jak na dłoni pokazuje nam nasze ‘niedoskonałości’, których najchętniej byśmy się pozbyli?
Jak do tego doszło? Zapewne jakąś rolę odgrywają w tym wszystkim geny, które np. w dużej mierze warunkują temperament. Jednak wydaje się, że największym sprawcą tego całego zamieszania jest… uczenie się. Tak. W ciągu naszego życia zdobywamy wiedzę o tym, jak się mnoży i dzieli, na czym polegają zasady ortografii, do jakiego gatunku przynależy żaba- to typowa wiedza szkolna. Jednak ważniejszej wiedzy: o tym jak funkcjonuje świat, inni ludzie, i gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla nas uczymy się głównie od naszych najbliższych. Z jednej strony poprzez bezpośrednie doświadczenie, które ma swoje źródło w tym, jak nas traktują inni, jak reagują na nasze potrzeby. Z drugiej, dużą część tej wiedzy zdobywamy ucząc się poprzez modelowanie czyli uważne obserwując, jak nasi opiekunowie reagują i zachowują się w różnych sytuacjach. Jak to trafnie ujęła Eleanor Roosevelt ‘dzieci najuważniej słuchają kiedy mówi się nie do nich’.
Możemy dzielić się z naszymi latoroślami najpiękniejszymi życiowymi mądrościami, ale jeśli sami dalecy jesteśmy od wcielania ich w życie, to nie ma szans, dzieci tego nie kupią. A uczenie się poprzez modelowanie bywa przewrotne. Wyobraźcie sobie mamę, której zależy na tym, aby jej córka wierzyła w siebie, więc każdego dnia powtarza jej, jaka jest wspaniała i piękna. W tym samym czasie dziewczynka obserwuje, jak matka codziennie krytycznie przegląda się w lustrze i negatywnie ocenia swoją własną urodę i wagę. Jak myślicie, czego tak naprawdę nauczy się dziewczyna w sytuacji tego podwójnego przekazu, który dostaje od matki?
Ta wiedza, którą zdobywamy w relacji z naszymi najbliższymi, i która po pewnym czasie zaczyna kierować naszymi zachowaniami nazywamy schematami. Schematy to nic innego jak głęboko zakorzenione, podstawowe przekonania dotyczące tego, kim jesteśmy, jak funkcjonuje świat, jacy są inni ludzie ( i czego można się od nich spodziewać). Inaczej mówiąc, schematy działają podobnie, jak okulary- większość z nich powoduje, że widzimy świat w czarnych, zniekształconych barwach. A do tego, podobnie jak pan Hilary ze znanego wiersza, z czasem tak mocno się do nich przyzwyczailiśmy, że nie zdajemy sobie sprawy, że stale nosimy je na nosie. Najczęstsze schematy, które w sobie nosimy ( i które przekazujemy naszym dzieciom) to:
Ludzie zawsze mnie opuszczają.
Niebezpiecznie jest za bardzo wierzyć innym.
Tak naprawdę mój los nikogo nie obchodzi, nikt nie daje mi tego, czego potrzebuję.
Coś jest ze mną nie w porządku.
Nigdzie nie przynależę.
Nie potrafię o siebie zadbać; potrzebuję kogoś, kto mi pomoże.
Potrzeby innych są ważniejsze nić moje- muszę przekładać je nad własnymi.
Muszą funkcjonować na najwyższych obrotach. Błędy są niedopuszczalne.
Zadowoli mnie tylko najlepszy wynik
Nie uda mi się.
Brzmi znajomo? Założę się, że przynajmniej jedno z tych twierdzeń jest ci bliskie. Skąd to wiem? Sama po latach pracy zawodowej i własnej psychoterapii odnajduje pewne części siebie na tej liście. Chce ci powiedzieć, że każdy z nas ma swoje okulary. Każdy z nas ma swoje schematy, które sprawiają, że życie zaczyna przypominać świat, jaki znamy z wizyty w labiryncie krzywych luster. Nie o to chodzi, aby być idealnym- bo ‘idealność’ nie istnieje w naszym nieidealnym świecie. Czy w takim razie jesteśmy skazani na nasze okulary i to, że przekażemy je dzieciom?
Nie. Przyznasz, że istnieje ogromna różnica pomiędzy patrzeniem na świat przez okulary, a trzymaniem tych samych okularów w dłoni. W tym drugim przypadku okulary nadal są naszą własnością, ale to my wybieramy, czy wolimy je nosić w kieszeni czy na nosie. My wybieramy, czy chcemy, żeby nasze schematy nami kierowały czy grały w tle niczym dobrze nam znane ( ale nieco nudnawe) radio. A mając wybór zyskujemy wolność, która pozwala nam budować nasze życie na tym, co naprawdę dla nas ważne.
Czasem do zmierzenia się z naszymi schematami potrzebna będzie psychoterapia. Czasem wystarczy mądra książka. Taka jak ” Relacje na huśtawce. Jak uwolnić się od negatywnych wzorców zachowań?” Matthew McKay, Patrica Fanning, Avigail Lev, Michelle Skeen, wydana przez GWP. Książka oparta na treningu umiejętności, a więc nastawiona na praktykę i zmianę. Konkret, który polecam z całego serca.
Jeśli zaś jesteś specjalistą pracującym zawodowo w obszarze pomocy psychologicznej to portal Uczę się ACT ma dla ciebie nie lada zaproszenie. Ponad czterogodzinny warsztat z jedną z autorek książki ‘ Relacje na huśtawce’ dr Avigail Lev. Szkolenie będzie prowadzone w formie webinaru, co oznacza, że otrzymasz konkretne strategie terapeutyczne bez konieczności wyjścia z domu ( wystarczy sprawne połączenie z internetem). Ja będę:)
Więcej o schematach znajdziecie też w tym wpisie:
Jak pomóc dziecku rozkwitać czyli wielkie potrzeby małego człowieka
Write a Comment